Weekend Cudów trwa. W magazynie Szlachetnej Paczki dziś spory ruch. Darczyńcy przywożą przygotowane paczki, wolontariusze wyruszają z prezentami do rodzin, które potrzebują pomocy.
Dwa dni w roku, które mogą odmienić życie tysięcy ludzi. - Dzieją się cuda! Jesteśmy w magazynie, do którego trafiają paczki przygotowane przez darczyńców. My, wolontariusze, w pocie czoła rozwozimy je do rodzin, które zostały zakwalifikowane do tegorocznej edycji projektu - przybliża Marta Gasperowicz, koordynatorka regionalny Szlachetnej Paczki w województwie warmińsko-mazurskim.
Przez wiele tygodni czterystu sześćdziesięciu dwóch wolontariuszy w naszym województwie odwiedzało rodziny. Z naszego regionu pomoc uzyska dziewięćset siedemdziesiąt osiem rodzin, w samym Olsztynie siedemdziesiąt dziewięć. - W dużej mierze one proszą o żywność i chemię gospodarczą. Zdarzają się rodziny, które nie mają nawet co jeść - podkreśla Marta. Wspomina starsze małżeństwo, które na wigilijny stół przygotowywało jedną skromną potrawę - bułkę tartą zalaną ciepłą wodą. - Gdy paczka do nich dotarła, ze wzruszeniem stwierdzili, że te święta będą wyjątkowe, bo będą mieli, co jeść. Do nas często nie dociera świadomość, że komuś może brakować jedzenia - uważa koordynatorka. Są rodziny, które nie miały nigdy pralki albo potrzebują łóżka, bo śpią na podłodze. - Kiedy otrzymują pomoc, zapala się w nich iskierka nadziei, że ich los może się zmienić - dodaje Marta.
Co chwilę pod magazyn podjeżdża jakiś samochód. Tym razem to pani Agnieszka przywiozła paczki, które zebrała grupa „Agnieszka i przyjaciele”. - Trzeba sobie pomagać, a tworzenie Szlachetnej Paczki daje poczucie, że serce rośnie od ofiarowywanej pomocy. Wokół jest wiele osób, które potrzebują wsparcia. Myślę, że obdarowane rodziny ucieszą się z tego, co dostaną, bo spełniliśmy ich wszystkie prośby, życzenia i marzenia - uśmiecha się wyraźnie wzruszona pani Agnieszka.
Kiedy zdecydowała, że chce pomóc, zebrała grupę przyjaciół, by wspólnie przygotowali paczki. - Każdy na miarę swoich możliwości włączył się w tę pomoc. W tym roku jestem mega szczęśliwa, bo udało się nam, oprócz rzeczy codziennych, kupić nowe łóżko i materac. Wierzę, że mała Joasia będzie bardzo szczęśliwa, bo w końcu będzie miała na czym spać - podkreśla.
Z doświadczenia wie, że taka grupa przyjaciół potrzebuje lidera, który będzie koordynować zakupy, będzie motywować do działania. - Nie wszyscy mają na to czas. A ja lubię pomagać, sprawiać innym radość - dodaje pani Agnieszka.
Jak podkreślają wolontariusze, pomagając, człowiek doświadcza, że dobro zawsze wraca. - Rodziny często czują się wobec problemów bezsilne. Trzeba długo z nimi rozmawiać, aby otworzyły się i wyznały prawdę. Mam wrażenie, że największą pomocą jest czas, który im poświęcamy. Oni często są po prostu samotni - uważa wolontariuszka Natalia.