Przed prezbiterium ustawiono czterdzieści szopek. Tyle zgłoszono do konkursu, który odbył się w parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Fatimskiej w Olsztynie. - Kiedy się robi szopkę, to się czuje, że zbliżają się święta - podkreśla Ola.
Kiedy proboszcz ks. Marian Matuszek ogłaszał doroczny konkurs na szopkę bożonarodzeniową, nie spodziewał się, że w tym roku odzew będzie aż tak duży. W sumie do kościoła trafiło czterdzieści szopek. - To bardzo dużo. Cieszę się, bo to świadczy o tym, że ten symbol narodzenia Dzieciątka Jezus jest nieustannie żywy w naszych domach. W centrum żłóbka znajduje się Syn Boży, który jest miłością. Z tym darem przychodzi do każdego człowieka, uzdalniając nas do czynienia dobra, wzajemnego szacunku, przebaczania i bezinteresownej miłości - uważa proboszcz ks. Marian Matuszek.
Dzieci wykonywał stajenki razem z bliskimi. Często w ich wykonanie włączyli się rodzice, rodzeństwo czy dziadkowie. - Ta czas spędzony razem, to czas wspólnego wysiłku. Dzieci mówiły o tym, że w trakcie budowania żłóbka było wiele rozmów, uśmiechu i pomocy. Takie chwile jednoczą, budują wspomnienia. Często wieczorami, kiedy rodzice już wypełnili najważniejsze obowiązki, dzieci odrobiły lekcje, zasiadano do stołu, w ruch szły nożyczki, potrzebny był klej i pomysł, jak ma nasz rodzinny żłóbek wyglądać. To bezcenne chwile - podkreśla proboszcz.
Matylda swoją szopkę robiła z dziadkiem. Wycięte zwierzęta, postać Świętej Rodziny, w tle przyklejone gwiazdki i anioł, który dmie w trąbę, oznajmiając narodzenie Syna Bożego. - Najtrudniejsze było wycięcie wielbłądów. Kiedy już się udało, to byłam bardzo zadowolona. Dziadek też mnie podziwiał, że jestem taka cierpliwa i dokładna - mówi Matylda.
Stajenka wykonana przez Olę otoczona jest kartonowym płotem. Nad dachem wisi gwiazdka ze świecącą się żaróweczką. - Robiłam ją z rodzicami. W sumie szybko nam poszło. Zrobiliśmy dużo różnych rzeczy, zwierzątka, Maryję, Józefa i Dzieciątko. Kiedy się robi szopkę, to się czuje, że zbliżają się święta - uśmiecha się Ola.
Każda szopka otrzymała nagrodę, bo nie o samą rywalizację w tym konkursie chodzi. - Cel jest jeden, ukazanie głębokiej wiary, nadziei i miłości, a także budowanie rodziny - dodaje ks. Matuszek.