To było wyjątkowe otwarcie. I nie chodzi tu o przecinanie wstęgi ani o zamaszyste ruchy biskupa Janusza Ostrowskiego, który święcił pomieszczenia.
Nie szczędził wody święconej, co sprawiało radość nie tylko dzieciom, ale też dorosłym. Nie chodzi również o bogaty poczęstunek i aż trzy pyszne torty, które stały w sąsiedztwie serników, murzynków i babeczek. Chodzi o niezwykłą wspólnotę ludzi, zwykłych parafian, dla których Dom Jose, zanim powstał, już stał się miejscem, które jednoczy i pozwala na wykorzystanie swoich talentów. Jak ów biblijny Kościół, który składa się z różnych członków, a każdy z nich ma swoje zadanie, tak i tu, nie zabrakło rąk do pracy, by powstało ich miejsce – Dom Jose przy parafii Chrystusa Zbawiciela Wszechświata na olsztyńskim Zatorzu. Ktoś ułożył tynki, ktoś inny oświetlenie, ktoś posprzątał, zamontował rzutnik. „Ktosiów” było wielu, a każdego z nich po imieniu dokładnie zna o. Cordian Szwarc OFM, proboszcz parafii. – Musicie uzbroić się w cierpliwość – zwrócił się na początku uroczystości Dnia Dobra, jeszcze przed poświęceniem pomieszczeń. – Chciałbym, żebyście zobaczyli, kto przyszedł. Każda osoba, która tu jest, wnosi swój wkład w budowanie nie tylko tego budynku, ale całej twórczej przestrzeni dobra. Chciałbym podziękować wszystkim – mówił o. Szwarc. Wręczanie dyplomów trwało pół godziny. Otrzymało je prawie sto pięćdziesiąt osób.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.