- Bardzo bogaty program. Czujemy zmęczenie, ale i zadowolenie, że odwiedziliśmy tak wiele miejsc, gdzie doświadczyliśmy nie tylko piękna architektury i sztuki; doświadczyliśmy bogactwa duchowego Kościoła w Polsce - mówi ks. Krzysztof Kamiński, krótko podsumowując pielgrzymkę parafialną po sanktuariach Lubelszczyzny i Podkarpacia.
To było intensywnych pięć dni. Wyjechali rano w poniedziałek spod kościoła Miłosierdzia Bożego w Olsztynie. Stąd rozpoczęła się pielgrzymka parafialna po sanktuariach Lubelszczyzny i Podkarpacia. - Na zasadzie kapłańskiej przyjaźni połączyliśmy dwie parafie: Miłosierdzia Bożego w Olsztynie i św. Brata Alberta w Bartoszycach. W sumie wzięły w niej udział pięćdziesiąt trzy osoby - wyjaśnia ks. Krzysztof Kamiński, który wraz z ks. Krystianem Stęclem sprawował opiekę duchową nad pielgrzymami.
Już pierwszego dnia dotarli do Kazimierza Dolnego, gdzie zwiedzili m.in. kościół św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja. Następnie pojechali do sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy, by wieczorem dotrzeć do Lublina. Kolejne dni to Zamość, Przemyśl z Kalwarią Pacławską. Markowa, Łańcut, Leżajsk i Sandomierz. - Bardzo bogaty program. Czujemy zmęczenie, ale i zadowolenie, że odwiedziliśmy tak wiele miejsc, gdzie doświadczyliśmy nie tylko piękna architektury i sztuki; doświadczyliśmy bogactwa duchowego Kościoła w Polsce - mówi ks. Krzysztof.
- Dla mnie najcenniejszy był czas zamyślenia i modlitwy w nawiedzanych sanktuariach - mówi pani Małgorzata. - Nie spodziewałam się, że zobaczę aż tak wiele zabytków - podkreśla. Wspomina sanktuarium bernardynów z bazyliką Matki Boskiej Pocieszenia w Leżajsku, jak i wizytę w Markowej. - Myślę, że do końca nie doceniałam rodziny Ulmów. Dopiero po zobaczeniu Markowej uświadomiłam sobie, jak byli to niezwykli ludzie, jak ważny przekaz dla współczesnego świata niesie ich heroiczna męczeńska śmierć - uważa.
Muzeum Rodziny Ulmów. Pielgrzymi- Kalwarią Pacławską to miejsce, które będę długo wspominać - wyznaje pan Andrzej. - To był dla mnie czas wyciszenia, zatrzymania się i spojrzenia z dystansem na swoje życie. Bogate doświadczenie duchowe - mówi. - Największe wrażenie zrobił na mnie Przemyśl z charakterystycznym „małym Watykanem” - podkreśla pan Rafał. - Katedra przy katedrze, kościół przy kościele. Jedno piękniejsze od drugiego. Niesamowite wrażenia - twierdzi. Wspomina Kalwarię Pacławską. - Widać ze wzniesienia okoliczne góry. Można się wyciszyć, zastanowić się, po co pojechaliśmy na tę pielgrzymkę. Nasze intencje i zawierzenia, właśnie w tych okolicznościach i w ciszy można było złożyć Bogu, pomodlić się, zaufać - dodaje pan Rafał.
Setki kilometrów w autokarze. Codziennie nowe miejsca, nowe doświadczenia. - Uwielbiam tak spędzać czas - uśmiecha się Anna. - Nie lubię stagnacji, także dla mnie to idealna forma spędzenia czasu. Co ważne, podczas tej pielgrzymki odkrywam na nowo piękno chrześcijańskiej spuścizny. Poza tym, kiedy doświadcza się drugiego człowieka, bo przecież tworzymy kilkudniową wspólnotę, można się ubogacić. Nasze rozmowy, kiedy dzielimy się wrażeniami, kiedy mówimy o swoim życiu, o przeżywaniu wiary, to ogromne bogactwo tego czasu - uważa.
Muzeum na Majdanku. PielgrzymiKsiądz Krzysztof zauważa, że często w miejscach pracy, a nawet w rodzinach, nie wszyscy są wierzący, żyjący wartościami chrześcijańskimi. - Tu nas łączy wiara, co później pomaga nam trwać w Kościele - mówi. Potwierdza to Aneta. - Miałam dłuższą przerwę w pielgrzymowaniu. Bardzo brakowało mi takiego wyjazdu - wyznaje. - Wspólne dawanie świadectwa o wierze, to jest ważne i duchowo cenne - dodaje. - Znamy się z widzenia z kościoła. Spotykamy się w ławkach, a tutaj poznaliśmy się lepiej. Poznaliśmy bliżej naszych kapłanów, których zazwyczaj widzimy poważnych, kiedy celebrują Mszę św. Okazuje się, że to cudowni i radośni ludzie - uśmiecha się Elżbieta. - To sprawia, że zbliżyliśmy się do Boga i do siebie. Jako wspólnota idziemy drogą wiary. I to jest piękny owoc naszego pielgrzymowania - dodaje.
Przemyśl zrobił na pielgrzymach ogromne wrażenie. Pielgrzymi- Pasterz powinien być wśród swoich owiec. Pielgrzymka jest miejscem, kiedy to się wydarza. Razem jemy, śpimy w tym samym miejscu, modlimy się, rozmawiamy. Codziennie, oprócz powszechnych modlitw, odmawialiśmy brewiarz, śpiewając psalmy z podziałem na chóry. Oczywiście najważniejszym punktem była zawsze Eucharystia, wzbogacana konferencją duchową. Wypoczynek i formacja; poznawanie bogactwa historii Kościoła i naszej ojczyzny. Tego doświadczyliśmy - zauważa ks. Krzysztof Kamiński.
Po pięciu dniach, 19 lipca, pielgrzymi powrócili do domów. - Będzie co wspominać. To był piękny czas - uśmiecha się Rafał.