Rekolekcje drugiego stopnia Oazy Nowego Życia. Wyjście z własnej niewoli. - Trudno jest nazwać swoje niewole. Tym kierują ogromne emocje. Doświadczyłam tego na adoracji Najświętszego Sakramentu. Uświadomiłam sobie, że mam prawo czuć ból, mam prawo być smutna i zamyślona. To jestem ja, cała ja - mówi Weronika.
Krzyż, musi być duży krzyż. Nie tak mały, jak procesyjny, który niesie się przed Mszą św. Taki duży wisi na ścianie przed wejściem do domu. - Tak, ten jest idealny - stwierdza z zadowoleniem moderator ks. Szymon Wawrzyńczak. Chwyta go i zdejmuje ze ściany. Wiktoria przeciera drewno wilgotną szmatką. Chłopcy kładą go na swoje ramiona i niosą w kierunku świątyni.
Wszyscy gromadzą się przed wejściem do kościoła Znalezienia Krzyża Świętego. Ksiądz Szymon odmawia krótką modlitwę. - W czasie medytacji Drogi Krzyżowej będzie ważny tylko On, Jezus Chrystus. Nasze uzdrowienie jest w Jego ranach - mówi kapłan. Dziewczęta intonują pieśń: „Matko, która nas znasz…”. Ruszają na drogi Klebarka Wielkiego, ruszają za znakiem cierpienia, ale też znakiem wyzwolenia człowieka z niewoli.
- Dziś idziemy za Jezusem w Drodze Krzyżowej. Spotykamy się z Nim cierpiącym, upadającym, krwawiącym. To szczególny czas, jak i miejsce. Jesteśmy w sanktuarium Krzyża Świętego. Tu są relikwie Krzyża, które podarował parafii św. Jan Paweł II - mówi dn. Jan Hasiuk. - Ja i Jezus… On prosi, abym z Nim przeżywała swoje życie. Prosi, aby oddać mu swoje problemy i niewole; one zostaną przybite do krzyża, aby mógł we mnie narodzić się nowy człowiek - dodaje Wiktoria Brzózka, moderatorka.
Klebark Wielki - rekolekcje Oazy Nowego Życia
W Klebarku Wielkim odbywają się rekolekcje drugiego stopnia Oazy Nowego Życia. Grupa dwunastu uczestników wraz z Narodem Wybranym wychodzi z w własnej niewoli, wychodzi prowadzona przez Boga Ojca ku ziemi wybranej, by stać się nowym człowiekiem. - To drugi stopień rekolekcji. Naszym celem jest exodus, czyli wyjście z naszych niewoli - przybliża Wiktoria. - Reflektujemy siebie, aby ujrzeć się w prawdzie, aby rozpoznać i nazwać nasze zniewolenia, a wszystko w bliskiej relacji z Bogiem Ojcem, który nas zna. W codzienności jest to trudne. Dlaczego? Jesteśmy zabiegania, zbyt skoncentrowani na zewnętrznym świecie. Otacza nas hałas, który nie sprzyja życiu duchowemu - uważa moderatorka.
Żeby wziąć udział w rekolekcjach drugiego stopnia, trzeba wcześniej być na pierwszym stopniu - wówczas uczestnicy przyjmują Jezusa Chrystusa za swojego Pana i Zbawiciela. Treść przeżywanych rekolekcji jest osnuta wokół Księgi Wyjścia i Exodusu Izraelitów z Egiptu, jest to wprowadzenie do głębokiego przeżywania Liturgii i sakramentów, do uświadomienia sobie, co mnie zniewala, jaki mur oddziela od Boga Ojca. Wszystko po to, aby poznać prawdę o sobie.
Weronika czyta rozważania pierwszej stacji Drogi Krzyżowej. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość- Dziś lubimy porównywać się do innych, chcemy być tacy, jak idole świata - uważa dn. Jan. - Znamy różnych celebrytów, słynne osoby, które stawiamy sobie za ideał. Tak gubimy swoją tożsamość, swoje powołanie, nie rozpoznajemy talentów, które dał nam Bóg. Dlaczego? Bo pragniemy tych, które nas zachwycają, dają sukces, łatwe życie. Tak gubimy poczucie naszej własnej wartości - zauważa. Te rekolekcje pozwalają dotrzeć do prawdy o nas samych, a wszystko w Jezusie, który jest Prawdą.
Rekolekcje drugiego stopnia, wyjście z niewoli egipskiej. - Najpierw musimy zdać sobie sprawę z faktu, że jesteśmy zniewoleni. Potem spojrzeć w siebie i w Bożym świetle ujrzeć prawdę - przybliża Wiktoria. Codzienna Eucharystia, medytacja słowa Bożego (namiot spotkania), spotkania w grupach, adoracja Najświętszego Sakramentu. - Staramy się, aby dla uczestników było to ważne przeżycie, jednak nieoparte na emocjach. Chcemy, aby oni przekonali się i uwierzyli w to, że Bóg może mnie wyzwolić, że Bóg na każdym etapie mojego życia mnie wyzwala - przekonuje moderatorka.
Animatorzy i moderatorzy rekolekcji. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćWażnym momentem każdego dnia rekolekcji jest szkoła liturgii. - Poznajemy zarys historyczny liturgii, na której spotykamy się z Bogiem osobowym, z Jezusem. Liturgia bogata jest w znaki i symbole. Przybliżam uczestnikom ich znaczenie i wymowę - wyjaśnia dn. Jan Hasiuk. Wszystko po to, aby w Eucharystii i sakramentach dostrzegać Jezusa Chrystusa. Bo można wnikliwie studiować słowo Boże, można przeczytać życiorysy wszystkich świętych, to bez liturgii i sakramentów nie doświadczymy żywej relacji z Bogiem. Stąd tak ważne jest poznanie poszczególnych części Mszy św.
- Od dzieciństwa chodzimy na niedzielne Msze św. Jest tak, że ona nam powszednieje. Trzeba wstać, usiąść, teraz uklęknąć. Te same słowa, te same gesty. Staje się ona niedzielnym rytuałem, a nie uczestnictwem w męce i śmierci Jezusa. Tu jest prawdziwy Bóg, który daje nam swoje ciało i swoją krew. Czy my tego doświadczamy, że to jest zbawcze misterium? - reflektuje diakon. - Podczas rekolekcji uczestnicy mają rozkochać się w sakramentach i liturgii - dodaje.
Aby owocnie przeżyć rekolekcje, warunek jest jeden: trzeba w prawdzie ujrzeć swoje zniewolenia. Nie to, co mi się wydaje. Nie to, co mówią ludzie. To, co mówi o mnie Bóg. Jeśli ktoś myśli, że wyjazd na takie rekolekcje jest łatwą decyzją, myli się. Bo ten czas to trudna praca nad sobą. - Kiedy chce się odpowiedzialnie przeżyć życie, trzeba podejmować trud formacji - uważa Grzegorz Rutkowski. Trzeba przełamywać siebie, zmieniać spojrzenie na swoje decyzje, wymagać od siebie, a upadając nieustannie wracać do źródła, do Boga. - Wcześniejsze rekolekcje, kiedy uznałem Jezusa za Pana i Zbawiciela, wiele mi dały. Było wiele emocji. Dziś widzę, jak to wydarzenie zmieniło mnie, dało siłę, nadzieję. Poczułem, że jestem bezgranicznie kochany - wspomina.
Weronika, Klara i Grzegorz. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość- Zajmujemy się tematem niewoli i wyjścia z grzechu - mówi Klara Stasiewicz. - Każdy z nas jest uwikłany w zniewolenia. Przeżywamy różne trudności. Kiedy patrzymy na siebie z pomocą Boga Ojca, łatwiej jest dostrzec to, co nas więzi - uważa. Dziś młody człowiek otrzymuje wiele atrakcyjnych ofert od świata. Rób, co chcesz. Życie jest jedno. Czerp całymi garściami. - Nie dostrzegamy, że to jest zła filozofia. Im głębiej wchodzimy w takie myślenie, tym bardziej jesteśmy niespokojni, czujemy ciężar, by znów uciekać do zniewoleń, w nich szukając ukojenia - podkreśla Weronika Piejdak.
Znalezienie przyczyny zniewolenia. Odkrycie drogi, która wiedzie ku wolności. - Wiedziałam, że mam problem. Ale któż go nie ma! Chyba największą trudnością jest przyznanie się przed samym sobą, że jestem skrępowana. Lubimy dobrze myśleć o sobie, choć dobrze, nie zawsze znaczy prawdziwie. To nie wstyd, że mam słabości. Świat jednak od nas wymaga nieustannego uśmiechu, sztucznej radości. A ja chcę odczuwać prawdziwą radość. Odkrywam prawdę, już pierwsze łzy popłynęły - wyznaje Weronika.
Rekolekcje są odcięciem się od rzeczywistości świata i zatrzymaniem się nad życiem duchowym. - Tu mogę przemyśleć pewne sprawy, przemyśleć siebie. Tu mogę skupić się na tym, co mówi do mnie Bóg. Jak On widzi moje życie. To czas rozeznawania przed Panem, co jest moją niewolą - mówi Klara. - Trudno jest nazwać swoje niewole. Tym kierują ogromne emocje. Doświadczyłam tego na adoracji Najświętszego Sakramentu. Uświadomiłam sobie, że mam prawo czuć ból, mam prawo być smutna i zamyślona. To jestem ja, cała ja. Nie mogę zapierać się siebie. Ta adoracja była ważna. Stanęłam przed Najświętszym Sakramentem, uklęknęłam i byłam twarzą w twarz z Jezusem. Rozmawiałam z Nim. Wtedy coś we mnie pękło. Może nie do końca jeszcze wiem, o co chodzi, ale z pewnością się dowiem - uśmiecha się Weronika.
Bóg wyprowadza uczestników z domu niewoli. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość- Widzę, jak bardzo przywiązany jestem do swoich planów i wyobrażeń. Moim największym zniewoleniem jest przywiązanie do tego, co mam. Na tych rekolekcjach strasznie mnie to męczy. To moja pustynia - nie ukrywa Grzegorz. - Pan Bóg zaprasza mnie do zmiany planów życiowych. Jednak przez przywiązanie do ludzi, do życia, które mam teraz, ciężko mi pójść proponowaną drogą - mówi. Czuje jednak, że Pan Bóg jest, że prowadzi delikatny dialog. - Miałem już ze trzy razy doświadczenie, że podczas namiotu spotkania, czyli rozważania słowa Bożego, zadałem Bogu konkretne pytanie. Następnego dnia w naukach rekolekcyjnych, kazaniu lub w kolejnym słowie Bożym otrzymałem konkretną odpowiedź - wyznaje.
Dziś tak wiele mówi się o zniewoleniach i uzależnieniach. Telefon komórkowy, gry komputerowe, media społecznościowe. Przykładów jest wiele. - To są jednak owoce głębszych zniewoleń. Telefon, to nie problem. On jest obojętny. Problemem jest to, co z nim robimy, a raczej to, dlaczego. Ucieczka od rzeczywistości, to owoc problemów duchowych, płycizny życia. Dlatego te rekolekcje są dla nas młodych tak ważne. Tu docieramy do prawdy o nas, najgłębszej prawdy - dodaje Klara.
Uczestnicy rekolekcji w Klebarku Wielkim. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćW rekolekcjach uczestniczy dwanaście osób. Ktoś mógłby powiedzieć: „mało”. Kościół jednak nie liczy, a formuje. Bóg zaprasza, jednak nie każdy odpowiada na Jego zaproszenie.