W Gietrzwałdzie odbyły się uroczystości 147. rocznicy objawień Najświętszej Maryi Panny połączone z 58. Dożynkami Archidiecezjalnymi. - Dziękujemy dzisiaj za narodzenie Maryi w miejscu, gdzie Ona się objawiła i wzywała do modlitwy na różańcu, wzywała do nawrócenia, do tego, by odkrywać swoje polskie korzenie, by troszczyć się o język i kulturę - mówił bp Szymon Stułkowski, ordynariusz diecezji płockiej.
Od świtu do Gietrzwałdu zmierzają pielgrzymi. Niektórzy jadą setki kilometrów autokarami, inni wstają około czwartej rano, by po śniadaniu wyruszyć pieszo w drogę. Cała archidiecezja warmińska jest poruszona, bo dziś każdy chce być w miejscu, gdzie 147 lat temu Matka Boża przemówiła po polsku, przemówiła w czasie, kiedy naszej ojczyzny nie było na mapach świata. Prosiła o codzienne i gorliwe odmawianie Różańca, prosiła o nawrócenie, odpowiadała na pytania wizjonerek. Zapewniła też, żebyśmy się nie martwili, bo Ona zawsze będzie z nami.
- Pielgrzymi zawsze wyrażają radość, że na co dzień w Gietrzwałdzie jest cisza, że można spotkać się w sercu z Maryją, w sercu z Nią porozmawiać - mówi ks. Marcin Chodorowski CRL, kustosz sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. - Dzisiaj doświadczamy czegoś zupełnie innego - zauważa.
Tysiące pielgrzymów spaceruje alejką różańcową, zapełniona jest bazylika Narodzenia NMP, a ludzie modlą się na gietrzwałdzkich błoniach, gdzie tuż pod lasem wije się ścieżka drogi krzyżowej. Podchodzą do kaplicy objawień, gdzie znajduje się fragment klonu, na którym objawiała się Maryja, dotykają tego miejsca, w ciszy się modlą. Podchodzą do cudownego źródełka, zaczerpują wodę, obmywają nią twarz, dłonie, czasem zbolałe miejsce.
- Rzesza ludzi przybywających do Gietrzwałdu pokazuje, że tęsknimy za świadectwem Kościoła, doświadczeniem mocy modlitwy wspólnotowej - uważa kustosz. - Z wielką radością patrzę na ten dzień, na tę uroczystość. Już moje serce się cieszy - mówi ks. Chodorowski.
Pielgrzymi zatrzymywali się przed kapliczką objawień. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćPrzed domem pielgrzyma są też już starostowie dożynek. Uroczystości u Matki Bożej to przecież też archidiecezjalne dożynki. Na stole stoi piękny bukiet wczesnojesiennych kwiatów. Leży i dożynkowy chleb, symbol pracy rąk ludzkich, symbol błogosławieństwa Bożego, o które codziennie prosimy w modlitwie „Ojcze nasz”. - Jesteśmy dumni z tego, że dziś reprezentujemy wszystkich rolników archidiecezji warmińskiej - uśmiechają się Agnieszka Tołłoczko-Wróbel i Jerzy Wróbel.
- To było pragnienie mojego serca, żeby zostać gospodarzem dożynek w Gietrzwałdzie - nie kryje Agnieszka. Wspomina zeszłoroczne uroczystości. Spoglądała na starostów dożynek i w jej sercu pojawiło się pragnienie: „Boże, jakbym chciała, aby moja rodzina została gospodarzem tych dożynek”.
- Wiedziałam o tej myśli ja, wiedział i Bóg. Nikt więcej. Trzy tygodnie temu zadzwonił do mnie ks. Andrzej Midura z zapytaniem, co robię 8 września, nie mówiąc nic więcej. A mi łzy popłynęły z oczu, bo już wiedziałam, że chodzi o to, abyśmy zostali gospodarzami tegorocznych dożynek diecezjalnych. I mówię: „Proszę księdza, Duch Święty przez księdza przemówił, bo o tym pragnieniu wiedział tylko Bóg i ja, i nikt więcej”. Dziś dziękuję Bogu, że spełnia ludzkie pragnienia. Nie bójmy się marzyć. Jeśli Pan Bóg widzi, że nasze marzenia są dobre, to na pewno spełni każde nasze pragnienie serca - opowiada Agnieszka.
Agnieszka i Jerzy wraz z córkami. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość- Jesteśmy już po żniwach. Przed nami wykopki. Mamy wielką wdzięczność za to, że możemy pracować, że możemy produkować żywność, że nasza żywność karmi wiele tysięcy ludzi. I z takim sercem pełnym podziękowania przychodzimy do Matki Bożej. Robimy wszystko, co od pracy naszych rąk zależy. Reszta jest w ręku Tego, który daje wzrost. Praca na roli uczy pokory - mówi Jerzy Wróbel. - Codziennie dziękuję Panu Bogu za to, że mogę pracować, dziękuję za to, że jestem matką, że mam zdrowe dzieci - dodaje Agnieszka.
Z minuty na minutę w sanktuarium jest coraz więcej osób. Przychodzą pielgrzymki piesze, w sumie ponad 2 tysiące osób. - Pogoda dopisała! Rano przyjemny chłód, zanim doszliśmy, nie ma jeszcze upałów - nie kryje radości ks. Paweł Szumowski, dyrektor Warmińskich Pielgrzymek Pieszych. - Idziemy do Matki Bożej około 5 godzin. Już jesteśmy i cieszymy się, że mogliśmy swój trud włączyć w nasze intencje. A ile nas szło? Oj, myślę, że spokojnie kilka tysięcy. Kiedy na wzgórzu obróciłem się, ujrzałem kroczący tłum ludzi, tłum aż po koniec drogi. Widziałem młodych i tych starszych, dzieci w wózkach i te, które już mogą przejść tę drogę o własnych siłach. Tłum ludzi. To budujące - cieszy się ks. Szumowski.
Pieszo do Gietrzwałdu przyszła również młodzież wraz z duszpasterzem ks. Kamilem Wyszyńskim. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość- Do Gietrzwałdu na odpust, to obowiązkowo pieszo - akcentuje Elżbieta. - Nie można siedzieć w domu, jeśli wiadomo, że Matka do Gietrzwałdu wzywa, zaprasza. Idziemy do naszej Mamy, by podziękować za wszystko - dodaje Dorota. - Na początku jeździłam autobusem z Olsztyna. Ale pewnego roku zobaczyłam przez szyby tę pielgrzymkę. I coś mnie aż uderzyło w duszy tak, że byłam gotowa wyskoczyć z tego autobusu i iść pieszo. Następnego roku już nie jechałam. Poszłam i tak chodzę co roku - wspomina Elżbieta.
- Gietrzwałd, to nasze sanktuarium. Tu zawsze czuję się wyjątkowo. Przecież tu jest Matka Boża, Matka nieustannie objawiająca się, bo przecież Jej słowa są żywe, prośby są żywe. To nasza warmińska stolica wiary - dodaje Dorota.
Na plac przed domem pielgrzyma podjeżdża samochód. Zza kierownicy wysiada bp Szymon Stułkowski, ordynariusz diecezji płockiej, główny celebrans dzisiejszej Eucharystii. Wita się z abp. Józefem Górzyńskim, metropolitą warmińskim.
- Cieszę się, że mogę tutaj być - uśmiecha się ordynariusz. - Bywałem już w Gietrzwałdzie, ale prywatnie. Kiedy jechałem, widziałem liczne pielgrzymki zmierzające na uroczystości. Na miejscu widzę tłumy ludzi, zapełnione parkingi. Już się cieszę, że będę mógł razem ze wszystkimi się modlić i wielbić Pana Boga, że Maryja tu się objawiła i przemówiła, że wzywała do nawrócenia, wzywała do modlitwy różańcowej. Cieszę się, że razem ze wszystkimi będę dziękować za chleb, bo to jest dar nieba, za który trzeba dziękować i modlić się za tych, dzięki którym mamy co jeść - podkreśla bp Stułkowski.
Błonia gietrzwałdzkie wypełnione są już tysiącami wiernych. Alejką różańcową na plac celebry zmierza procesja.
Gietrzwałd. 147. rocznica objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie
Na wstępie Mszy św. przybyłych gości i wiernych wita gospodarz diecezji abp Józef Górzyński.
- Witam was bardzo serdecznie. Spotykamy się na naszym gietrzwałdzkich uroczystościach, aby również świętować narodzenie Najświętszej Maryi Panny, Pani Gietrzwałdzkiej. Przekładamy Jej intencje dziękczynne i błagalne - mówi pasterz. - Dołączamy nasze dziękczynienie Bogu za tegoroczne plony. W znakach dożynkowych wieńców dziękujemy za Boże dary. Zapraszam wszystkich do wspólnej modlitwy - mówił metropolita warmiński.
- Przyjechałem, aby się umocnić waszą wiarą. Dziękuję wam za obecność i otwarte serca - tymi słowami rozpoczyna homilię bp Szymon Stułkowski. - Przyszliśmy na urodziny Maryi. Świętujemy Jej urodziny. Ona nie częstuje nas tortem, ani dobrą kawą, czy herbatą. Ona zaprasza nas do stołu jej Syna, na Eucharystię, byśmy nakarmili się słowem Bożym i najświętszym Ciałem - mówi.
Wspomina rodziców Maryi, Joachima i Annę. - W opisach odkrywamy, że oni nie mogli doczekać się potomstwa. W tę słabą naturę Bóg wchodzi z mocą łaski i daje im Maryję. Ona wychowywała się jakby ukryta przed światem, w świątyni, żeby nic nie zburzyło piękna, które Bóg w niej zawarł, wybierając ją na matkę Jezusa - mówi.
- My możemy rodzić Boga w innych ludziach, stając się podobnym do Maryi - mówił bp Stułkowski. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćKażdy z nas ma swoje drzewo genealogiczne. Każdy z nas ma drzewo genealogiczne wiary, czyli tych ludzi, dzięki którym pokochaliśmy Jezusa. Często są to nasi rodzice, dziadkowie, duszpasterze i katecheci.
- Jest jeszcze tak, że my możemy się znaleźć w drzewie wiary innych ludzi. Potrzebujemy siebie nawzajem, żeby spotkać Boga. My dzisiaj, rodząc w wierze innych ludzi, dzieląc się doświadczeniem wiary, odkrywamy to samo powołanie, które dostała Maryja. Ona wyjątkowa, ale każdy z nas ma rodzić Boga świadectwem swego życia, modlitwą wstawienniczą, postem i wyrzeczeniem - przekonuje ordynariusz płocki.
Zachęca, by ratować innych, żeby przekazywać wiarę. Jednak do tego sami potrzebujemy żywej relacji z Panem Bogiem, potrzebujemy wiedzy, w co wierzymy i jaki jest Kościół. Tego uczymy się w parafialnych wspólnotach. Tego uczymy się też w szkole.
- Kiedy wróciła do szkół katecheza, bardzo mnie to ucieszyło, bo to spełnienie pragnienia rodziców. Dziś w lekceważeniu głosu wspólnot kościelnych, nie ma dialogu. Jest wysłuchane zdanie, ale i postawa, że to my decydujemy, wręcz aroganckie zachowanie. W całej tej debacie brakuje mi postawy, że obecność religii w szkole jest nie tylko misją Kościoła, ale też jest zadaniem państwa. Państwo ma obowiązek zatroszczyć się o kod kulturowy, z którego wyrastamy i który powinniśmy zachować - podkreśla bp Stułkowski.
W uroczystościach wzięło udział około 30 tys. osób. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćPrzytacza historię, kiedy jeden z przewodników, wskazując na Maryję z sercem przebitym sztyletem, mówi: „To Matka Jezusa, która była pod krzyżem. Kiedy jej Syn umierał, Ona tak bardzo to przeżyła, że wbiła sobie sztylet w serce. Zabiła się.”.
- Zachowanie kodu kulturowego, jest też misją państwa - akcentuje, co wywołuje oklaski wśród tysięcy wiernych. Wskazuje na liczne państwa, gdzie religia jest w szkole, można z niej zdawać maturę. - Żeby przekazać wiarę, trzeba ją znać. Proszę was, nie uciekajcie z lekcji religii, bo nie przekażecie tego, o czym nie będziecie wiedzieli - zwraca się do młodego pokolenia.
Zauważa, że kiedy świętujemy narodzenie Maryi, myślimy o swoim narodzeniu. - Potrzebna jest troska o życie, od początku do końca. Dziś widzimy zamach na życie człowieka. Padły obietnice. Nawet, jeśli wprowadzą pozwolenie na aborcję, to od nas będzie zależało, co będzie. Proszę was o podjęcie duchowej adopcji zagrożonego dziecka poczętego. Te dzieci które się urodzą, urodzą się w konkretnych rodzinach i trzeba tym rodzinom pomóc. Poprosiłem księży o to, aby zastanowili się, kto może przyjąć do siebie matkę, która nie będzie miała się gdzie podziać, w oczekiwaniu na narodziny dzieci. I takie domy się znalazły, co mnie cieszy. Poprosiłem księży, żebyśmy wsparli konkretną ofiarą niepełnosprawnych. Zebraliśmy w ten sposób około 100 tys. zł. Modlitwa jest potrzebna, ale nie wystarczy, potrzebny jest konkret życia, aby budzić nadzieję, żeby wyciągać pomocną dłoń - podkreśla biskup.
Do Gietrzwałdu przyszła już po raz dziesiąty Żuławska Pielgrzymka Piesza od ujścia Wisły do Gietrzwałdu. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość- W tym miejscu dziękujemy za to, że żyjemy i że możemy rodzić Boga jak Ona, rodzić świadectwem życia i modlitwą. Bądźmy w tym mocni, wspierajmy się, bo duży może więcej. Kiedy jesteśmy razem, jesteśmy silniejsi. Dziękujemy Ci, Panie Boże, za narodziny Maryi. Dziękujemy za to, że stała się bramą, przez którą przeszedł na świat Twój Syn. Dziękujemy za to, że wybrałeś to miejsce, aby Maryja wezwała do modlitwy i nawrócenia i prosimy Cię, żebyśmy byli posłuszni wezwaniom, które Maryja wypowiedziała. Żebyśmy nie tylko wspominali, ale tym żyli i przekazywali żywą wiarę tym, którzy idą po nas - zakończył homilię.
Podczas Eucharystii abp Józef Górzyński posłał na misje w Ekwadorze ks. Piotra Pagę, kapłana archidiecezji warmińskiej, który ukończył formację w Centrum Formacji Misyjnej.
- Powołanie misyjne rozeznawałem od lat dziecięcych. W mojej parafii byłem ministrantem, następnie lektorem. W tym czasie przyjechali do parafii misjonarze i opowiadali o pracy na misjach. Byłem poruszony ich historią i życiem. W mojej głowie zrodziła się myśl, aby też kiedyś pojechać na misje. Ten głos później zamilkł. Rok po święceniach ta myśl ponownie wróciła podczas modlitwy i w trakcie rozmów z misjonarzami - wyznaje misjonarz.
Pod koniec Eucharystii bp Szymon Stułkowski błogosławi ziarna zbóż i wieńce dożynkowe. Następnie czyta akt zawierzenia Matce Bożej Gietrzwałdzkiej.
Gietrzwałd. 147. rocznica objawień Najświętszej Maryi Panny
Na koniec liturgii abp Józef Górzyński składa podziękowania wszystkim za obecność i wspólną modlitwę, za zaangażowanie w przygotowanie uroczystości. Dziękuje rolnikom za trud pracy na roli.
- Dziękuję wam, którzy przybyliście z różnych zakątków kraju, a także z zagranicy, czy to w pielgrzymkach pieszych, czy też środkami komunikacji. Za waszą obecność i modlitwę. Dziękuję pielgrzymom pieszym za modlitwę, którą podejmujecie w drodze. Niech Maryja Pani Gietrzwałdzka otacza naszą umiłowaną ojczyznę, Kościół i nasze rodziny, niech wyprasza nam potrzebne łaski. Bezpiecznego powrotu do domu - życzy metropolita warmiński.
- Dobry Bóg nakarmił nas swoim słowem i najświętszym Ciałem. Teraz daje nam krzyż na drogę. Niech ten znak i moc Bożej miłości z niego płynąca prowadzi nas na ścieżkach naszego życia, a Maryja niech idzie z nami - mówi główny celebrans bp Szymon Stułkowski i błogosławi zebrany lud Boży.
Po Mszy św. wiele osób podchodzi do ołtarza, zabiera ze sobą poświęcone ziarna zbóż. Wielu podchodzi do wizerunku Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. Modlą się, wpatrują w oblicze Maryi. Dotykają wizerunku, widząc w nim swoją jedyną Matkę, która zrodziła dla nas Zbawienie.
Po Eucharystii wielu podchodziło do wizerunku Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość