W Domus Mariae w Gietrzwałdzie odbyły się rekolekcje "Liturgia, jako centrum życia chrześcijańskiego - żyć liturgią", które prowadziła s. Iwona Kopacz PDDM. - Jeżeli wychodzę z kościoła z Chrystusem, którego przyjmuję w Komunii świętej, to On wchodzi w moje życie - uważa uczennica Boskiego Mistrza.
Krzysztof Kozłowski: Siostra mówi o sobie: „Pasjonatka liturgii”. Skąd ta pasja?
Siostra Iwona Kopacz: Od zawsze, odkąd świadomie zaczęłam chodzić do kościoła, chciałam wiedzieć, co jest w tej dużej księdze, która leży na ołtarzu. I Pan Bóg spełnił to pragnienie. Wydaje mi się, że dobrze znam mszał. Tak wzbudziła się w moim sercu pasja do tego, co jest celebrowane. To, co chcę przekazać podczas tych rekolekcji, to myśl, że liturgia to nie tylko celebracja. Celebracja skupia w sobie zarówno zbawcze działanie Boga, jak i nasze życie. Nasze życie ma być włączone w liturgię, bo ono jest liturgią. Czasami słyszymy przekaz odnoszący się do skupienia na Eucharystii: „Kiedy wchodzisz do kościoła, zostaw wszystkie swoje troski za drzwiami”. Nie! Pan Bóg tego nie chce. Pan Bóg mówi: „Przynieś Mi to wszystko i połóż to razem z chlebem i winem na ołtarzu, a Ja to przemienię”. I zobaczmy, co się dzieje. Jeżeli my to składamy na ołtarzu, to otrzymujemy to z powrotem. Kiedy? Podczas Komunii świętej. I zabieramy to ze sobą przemienione w Chrystusa. Świadomość tego spowoduje, że będziemy inaczej przeżywać swoje życie. Będziemy wiedzieli, że Pan Bóg jest obecny nie tylko w kościele, ale i w moim życiu.
Skoro są to aż tak przenikające się rzeczywistości, to każdy z nas z entuzjazmem powinien biec na Mszę Świętą. Tymczasem często nam się nie chce ruszyć z domu.
O tym nie da się powiedzieć, to trzeba chcieć zrozumieć, że mogę włączyć swoje życie w liturgię. Zabieram swoje troski, składam na ołtarzu, Chrystus to odmienia. Kiedy już wiesz, że możesz z tym wszystkim, co przeżywasz, pójść do kościoła, to nawet nie będzie przeszkadzać ksiądz, który mówi nieciekawą homilię. Bo wiesz, że tu się spotykasz z Bogiem.
Kiedy jestem na Eucharystii, wszystko jest jasne. Symbole, gesty, słowa - to wszystko tworzy liturgię. Ale jak ją dostrzec w codzienności? Ulica, samochód, żona, dzieci, praca i kolejne spotkanie. Gdzie tu jest liturgia?
Wszędzie! Jeżeli wychodzę z kościoła z Chrystusem, którego przyjmuję w Komunii świętej, to On wchodzi w moje życie. Oczywiście, to nie jest proste, żeby sobie to uświadomić. Jeśli będziemy uważnie słuchać słów modlitw odmawianych podczas Eucharystii, to zobaczymy w nich, że my składamy na ołtarzu nasze życie, a Ty je przemień w swoje życie. Będąc w codzienności, mogę patrzeć na nią inaczej, innymi oczami, bo wiem, że jest w niej Chrystus. Jednak do tego potrzebna jest wiara. Liturgia, to misterium zbawienia, które przynosi nam Jezus. To nie tylko celebracja. Choćby modlitwa Liturgią Godzin. Dzięki niej łatwiej jest włączyć swoje życie w liturgię. Ją odmawia się w czasie, od rana po wieczór. Ona przypomina, że Bóg jest nieustannie obecny, a ja chcę Go uwielbiać życiem. Liturgia mojego życia polega na tym, że cokolwiek się w nim dzieje, włączam to w celebrację liturgiczną.
Siostra wspomniała, że do tego potrzebna jest wiara. Myślę, że my z tą wiarą nie mamy dużego problemu. Problem mamy z tym, by dostrzegać naszego Boga, jako osobowego, by budować z Nim żywą relację.
I to jest to! Rekolekcje rozpoczęłam od przywołania fragmentu Listu do Rzymian, gdzie Paweł pisze: „Dajcie ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną”. Ciała, czyli nasze życie. I to mamy składać Bogu. Chrześcijanie pierwszych wieków nie mieli problemu z człowieczeństwem Chrystusa. Dla nich było oczywiste, że Chrystus był człowiekiem. Co nie było oczywiste? Że był Bogiem. My mamy dokładnie odwrotny problem. Dla nas jest oczywiste, że Chrystus jest Bogiem, ale nie jest zupełnie rzeczywiste, że jest człowiekiem. I tu jest problem relacji. Jeżeli odkryję Chrystusa, jako człowieka, będę z Nim rozmawiać o swoich problemach, jak z przyjacielem. Jeśli dla mnie Pan Bóg zamyka się w kościele, to wychodzę z budynku i tu Pana Boga nie ma. Muszę sama poradzić sobie z problemami. Wówczas nie ma miejsca na liturgię.
Ów Bóg został w tabernakulum. Mogę żyć swoim życiem! Niedzielna Msza Święta zaliczona, teraz mam cały tydzień dla siebie.
A Pan Bóg chce działać w twoim życiu. Pytanie, czy ty Go wpuszczasz do siebie. Stąd tak ważna jest modlitwa poranna i wieczorna. Dlatego odmawiamy Anioł Pański trzy razy dziennie. Żeby przypominać sobie o Panu Bogu. Mówimy: „A słowo stało się ciałem”. Tylko my tego często nie rozumiemy. Powtarzamy, ale nie wiemy, co powtarzamy. Bóg stał się człowiekiem! Liturgia naszego życia to jest świadomość, że wszystko, co dzieje się w moim życiu, ma odniesienie do Pana Boga; że wszystko, co mnie spotyka w ciągu tygodnia, mogę zanieść na Eucharystię i złożyć na ołtarzu wraz z winem i chlebem. A Bóg to przemieni.