Do męczeństwa dojrzewa się w codzienności

W Domu Polskim w Olsztynie odbyło się spotkanie z s. Angelą Krupińską CSC, autorką książki "Pod prąd, pod wiatr i pod fale", w której prezentuje sylwetki sióstr katarzynek zamordowanych pod koniec II wojny światowej przez Sowietów. Już w przyszłym roku w maju w Braniewie odbędzie się Msza św. beatyfikacyjna warmińskich męczenniczek.

Krzysztof Kozłowski: Kiedy siostra badała życiorysy męczenniczek, zdawała sobie sprawę z tego, że po publikacji książki przyjdzie taki monet, że trzeba będzie wyruszyć w Polskę i opowiadać bolesne historie bohaterskich męczenniczek?
Siostra Angela Krupińska CSC: To jest ważne. Zależy mi, żeby te siostry były lepiej poznane. One są niesamowite i skuteczne! One dały świadectwo, jak żyć miłością, by ta miłość objawiła się w cierpliwym znoszeniu cierpienia i w przebaczeniu tym, którzy skrzywdzili; jak w obliczu zagrożenia życia można zapomnieć o sobie i poświęcić się drugiemu człowiekowi. Wierząc w świętych obcowanie, wiemy, że one cały czas z nami są i nam pomagają. Mam wiele świadectw osób świeckich, które mówią o wyproszonych łaskach za ich wstawiennictwem. Warto o tym mówić.

Siostry katarzynki pod koniec II wojny światowej pracowały w różnych miejscach. Jako pielęgniarki w szpitalach, opiekunki w domach pomocy, nauczycielki i opiekunki dzieci. Znały się na wielu sprawach.
Zapewne dlatego dziś pomagają w wielu sprawach. One też zarządzały, administrowały, pracowały w gospodarstwach. Ale co najważniejsze, one pracowały nad sobą, nad swoją duchowością, wiarą, relacją z Bogiem; pracowały nad swoimi słabościami i wadami, by te miejsca duszy uświęcać. Poznając ich życie, można naprawdę wiele się dowiedzieć, ujrzeć piękne świadectwa zwykłej codzienności, która doprowadziła je do heroicznej śmierci, uzdolniła do śmierci męczeńskiej. Męczennikiem nikt się nie rodzi. Do męczeństwa dojrzewa się w codzienności, w małych sprawach, które potrafisz oddać Bogu. To z pewnością błogosławione na dzisiejsze czasy, czasy konfliktów i toczącej się w Ukrainie wojny.

Do męczeństwa dojrzewa się w codzienności   Na spotkanie przyszło wiele osób. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Zapewne są osoby, które w obliczu tej wojny zastanawiają się, jak same by się zachowały, gdyby przyszło im przeżywać i oglądać brutalność rosyjskich żołnierzy, których i dziś doświadczają Ukraińcy?
Myślę, że one są jasnym światłem. One swoją postawą ukazują miłość do człowieka, wierności Bożym wartościom, ślubom zakonnym. To ważne, kiedy dziś widzimy, że słowo nie ma zbyt dużej wartości. Często rzucane jest na wiatr, nie ma w nim mocy aktu woli, a często są one wyrazem jedynie emocji. Słyszysz słowa, a później ktoś je zmienia, odrzuca, mówi, że okoliczności się zmieniły i to, co powiedziałem, jest już nieaktualne. A one były wierne temu, co ślubowały. One potrafiły przejść ponad nienawiścią i przemocą. One przebaczyły oprawcom!

Co musiało być bardzo trudne. Trzeba się wznieść ponad siebie.
Po ludzku miały prawo użalać się nad sobą, złorzeczyć oprawcom, wyzywać, pytać: Boże, gdzie byłeś, dlaczego do tego dopuściłeś?”. Krzyczeć i płakać. A one swoim cierpieniem wynagradzały Bogu krzywdy, niewierności i świętokradztwa, które działy się na Warmii, kiedy Sowieci ze zwierzęcą brutalnością bili, gwałcili, zabijali, okradali, bezcześcili świątynie. Ogromny heroizm, ogromna miłość, kiedy masz świadomość, że Bóg też cierpi, patrząc na to, co niesie wojna.

Skąd pomysł na tytuł tej książki?
Książka opisuje tragedię II wojny światowej, historie sióstr, które oddały życie za miłość, przebaczając swoim oprawcom. Ich droga naprawdę wiodła pod prąd, pod wiatr i pod fale. Sam tytuł nawiązuje do słów naszej założycielki bł. Reginy Protmann. Ona, dając pouczenia młodszym współsiostrom, swoim duchowym córkom, pisała, że bardziej godnym podziwu i naśladowania jest człowiek, który swoją łódkę prowadzi pod prąd, pod wiatr i pod fale, niż taki, który żegluje spokojnie z wiatrem. Koniec II wojny światowej pokazał, że te siostry tak zrobiły. Uważałam, że to najlepszy tytuł, który oddaje tamte chwile.

Do męczeństwa dojrzewa się w codzienności   Książka "Pod prąd, pod wiatr i pod fale" została wydana pod patronatem "Gościa Niedzielnego". Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Książka opowiada o życiu i męczeństwie szesnastu zakonnic z Warmii, ukazując niezłomną wiarę i bohaterstwo sióstr w czasach wojennej zawieruchy, podkreślając ich duchową siłę i oddanie chrześcijańskim wartościom.

Uroczystości beatyfikacyjne siostry Krzysztofy Klomfass i jej XV Towarzyszek ze Zgromadzenia św. Katarzyny Dziewicy i Męczennicy odbędą się 31 maja 2025 r. w Braniewie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..