9 listopada wybuchł ogień na poddaszu klasztoru przy sanktuarium Krzyża Świętego. W pożarze nikt nie ucierpiał, jednak straty szacowane są na milion złotych.
Ta noc dla ojców redemptorystów z Braniewa była szokującym wydarzeniem. – Stałem, patrzyłem, czułem się zupełnie bezsilny. To zadziwiające uczucie, zrobiłbyś wszystko, a nie możesz nic. Patrzyłem na współbraci, każdy z nich biegał gorączkowo. Trzeba było ratować najcenniejsze rzeczy, które są na poddaszu. Buty wzuli na gołe stopy. Nikt nie miał czasu na nakładanie skarpetek. Ogarniała mnie bezsilność, ale w duchu modliłem się, by Bóg nam pobłogosławił, żeby nikomu nic się nie stało – wspomina wyraźnie poruszony o. Grzegorz Lachowicz CSsR, przełożony klasztoru ojców redemptorystów w Braniewie. – Obudziło nas walenie w drzwi. Ktoś krzyczał i dobijał się. To nas uratowało – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.