Kuria Archidiecezji Warmińskiej poinformowała, że 14 stycznia zmarł w 71. roku życia i 43. roku kapłaństwa ks. Zdzisław Nurczyk, prezbiter archidiecezji warmińskiej.
Ksiądz Nurczyk - duszpasterz Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny (1982-1989), wikariusz parafii św. Jana Chrzciciela w Bartoszycach (1989-1990), misjonarz w Brazylii (1990-2008, 2009-2017), duszpasterz parafii Miłosierdzia Bożego w Olsztynie (2008-2009, 2019-2020) i bł. Honorata Koźmińskiego w Mrągowie (2020-2022), proboszcz parafii św. Wojciecha Biskupa i Męczennika w Gawrzyjałkach (2022-2025) oraz ojciec duchowny dekanatu Rozogi (2022-2025).
Zdzisław Nurczyk urodził się 19 maja 1954 r. w Piszu. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do Seminarium Misjonarzy Świętej Rodziny w Kazimierzu Biskupim, święcenia kapłańskie przyjął 12 czerwca 1982 roku. Po wieloletniej pracy misyjnej w Brazylii w 2022 r. został proboszczem parafii św. Wojciecha Biskupa i Męczennika w Gawrzyjałkach.
W wywiadzie, którego udzielił "Tygodnikowi Szczytno" w 2022 r., wspominał, że jedyne, co go w kościele interesowało, gdy był dzieckiem, to kazania. "Uczestniczyłem w każdej Mszy św., gdy do naszego kościoła przyjeżdżali misjonarze. Słuchałem ich słów z wypiekami na twarzy. Mieli mocne głosy, wiedzieli, o czym mówią. Byli autentyczni. I to mnie w Kościele pociągało" - wspominał.
Po święceniach przeniósł się do diecezji warmińskiej, gdyż dostał obietnicę, że zostanie wysłany na misję. Jego pierwszą parafią było Złotowo, potem Bartoszyce. "Już wówczas działałem w grupie rekolekcyjno-misyjnej i jeździłem po Polsce z wytrawnymi kaznodziejami. Miałem od kogo się uczyć. W Bartoszycach miałem też znakomitego proboszcza ks. Mieczysława Szablę. Miał w sobie to coś. W międzyczasie załatwiałem sprawy formalne związane z wyjazdem do Brazylii" - mówił.
Na misje do Brazylii wyjechał 11 czerwca 1990 roku. "To była podróż przez Rzym, pociągiem. W Rzymie czekaliśmy trzy tygodnie na bilety lotnicze. Miałem wówczas możliwość rozmawiania z Janem Pawłem II. Było to niesamowite doświadczenie" - podkreślał.
Nie krył, że pobyt na misjach to były najlepsze lata kapłańskie. "Fantastyczna praca. Bardzo trudna, nieprzeciętnie ciężka, ale dająca wspaniałą motywację. Coś fantastycznego. Najpierw była Santana do Garambeu, potem Olaria. Mnóstwo wioseczek, ogromne odległości. Miałem 24 miejscowości do objechania. A pomiędzy nimi odległości nawet 200 km. Byłem w ciągłym ruchu" - wspominał.
Do Polski przyjechał w 2022 r. na urlop. "Ale pandemia wszystko pokrzyżowała. Nie miałem jak wrócić do Brazylii. Przepadł mój bilet. Potem próbowałem jeszcze przenieść się nad Amazonkę. Chciałem pojechać do zaprzyjaźnionego księdza. Ale niestety, też nie wyszło. Najwyraźniej Pan Bóg miał wobec mnie inny plan. Zostałem w Polsce. Trafiłem do Mrągowa, jako rezydent. Potem dostałem dekret i skierowanie do pracy w Gawrzyjałkach" - mówił.
Podkreślał, że Mazury to jego miłość. "Ale nie da się ich porównać z Brazylią. Pracowałem tam w górach, na wyspach, na oceanie... Ta różnorodność dawała mi też ogromną energię i chęć do pracy. Inna rzecz, że byłem wiele lat młodszy. Pracując na wyspach, miałem specjalną motorówkę, aby docierać do wiernych. Jestem chłopak z Mazur - Pisza, Mikołajek - to woda była dla mnie doskonałym miejscem" - wyznawał w wywiadzie.