W Środę Popielcową w Kościele katolickim rozpoczyna się okres Wielkiego Postu, czas czterdziestodniowego przygotowania do świąt Zmartwychwstania Pańskiego. - Niech ten Wielki Post owocuje szczególnym przylgnięciem do Boga, który jest miłością - mówił abp Józef Górzyński.
We wszystkich kościołach archidiecezji warmińskiej odbywają się Msze św. z obrzędem posypania głów popiołem. Centralna Eucharystia w archidiecezji warmińskiej była celebrowana w konkatedrze św. Jakuba w Olsztynie. Liturgii przewodniczył abp Józef Górzyński.
Wiernych przywitał proboszcz ks. Artur Oględzki. - Razem z całym Kościołem rozpoczynamy okres wielkopostnej pokuty - mówił duszpasterz. - Będziemy przygotowywać nasze serca na wielkie święta śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Stajemy jako grzesznicy, otrzymując popiół jako symbol naszej ułomności i nietrwałości, ale też znak nadziei na odkupienie. Chcemy wyrazić skruchę i wołać o Boże miłosierdzie - mówił proboszcz.
Homilię wygłosił abp Józef Górzyński. Na wstępie przypominał, za słowami Ewangelii, trzy wymiary, które winniśmy podjąć: modlitwę, post i jałmużnę. One są ważnymi znakami umożliwiającymi podjęcie trudu wewnętrznej przemiany serc. - Jest też wymowny znak posypania głów popiołem, który przypomina nam o tym, kim jesteśmy i dlaczego potrzebujemy refleksji i wielkopostnej przemiany. Zatem ma się dokonać wewnętrzne przemienienie nas - mówił metropolita warmiński i wskazywał na Bożą miłość, bez której ta przemiana nie jest możliwa.
Odwoływał się do listu papieża Franciszka na tegoroczny Wielki Post, w którym wzywa on do połączenia treści Roku Jubileuszowego 2025, który akcentuje cnotę nadziei, z wymiarem czasu pokuty i oczekiwania na śmierć i zmartwychwstanie Syna Bożego. Zauważył, że jako Kościół kroczymy razem w nadziei.
Wszystko, co proponuje Kościół na ten mocny czas, jest ku przemianie. Dlatego trzeba przyjrzeć się, czy jesteśmy w drodze zmiany, czy raczej tkwimy w naszym życiu, nie podejmując nawrócenia. - Może wcale nie zamierzamy przemieniać naszego postępowania i myślenia, bo zadowala nas to, co otrzymaliśmy. Fatalny stan zadowolenia, jeśli taki osiągnęliśmy, jeśli nie dostrzegamy w sobie czegoś do zrobienia, by dokonywał się w nas duchowy rozwój; żeby nasza wiara nabrała dynamiki ku celowi, który wyznacza Boża miłość - mówił pasterz. Wielki Post jest ważnym czasem, który ma nas wytrącić ze stanu samozadowolenia i komfortu.
Kroczenie ku nadziei ma być wspólne. - Potrzebujemy przypomnienia tej prawdy, bo żeśmy się zindywidualizowali w naszej wierze. Wbrew samej naturze Kościoła, który jest wspólnotą; który otrzymał dary nie dla jednostkowych uszczęśliwień, ale do poprowadzenia nas jako ludu Bożego. Najświętsza Eucharystia, którą celebrujemy, dzieje się wspólnotowo. Taka jest natura tego daru. Nasze życie chrześcijańskie dzieje się we wspólnocie. Nie możemy zapominać o braciach i siostrach, i o tych, którzy owej drogi nadziei nie rozpoznają - zauważył abp Górzyński.
Rok Jubileuszowy i rozpoczynający się Wielki Post mają nas kierować w stronę nadziei pochodzącej od Boga, jedynej, która nigdy nie zawiedzie. - Nasza droga wielkopostna, wszystkie praktyki, które podejmujemy, mają ten cel. Kiedy widzimy w sobie pokładanie nadziei w czymś innym, niż w Bogu, który jest miłością, to my, wierzący, wiemy, że to jest błędna droga. Ona nie prowadzi do pełni szczęśliwości. Mamy w sobie odrodzić pragnienie jedynej nadziei - podkreślał metropolita warmiński.
Modlitwa powinna odradzać relację miłości z Bogiem. Post, jeśli nie będzie przywracaniem w nas porządku Bożego, będzie daremny. Każde nasze pójście drogą krzyżową, refleksja podczas nabożeństw pasyjnych, mają w nas odradzać relację z Bogiem, który do końca nas umiłował. - Niech ten Wielki Post owocuje szczególnym przylgnięciem do Boga, który jest miłością - mówił pasterz.
Po homilii odbył się obrzęd posypania głów popiołem. - Ten czas, to oczyszczanie swoich myśli, wrażeń, zapędów - mówiła Halina Tkaczuk. - Dziś rozpoczynam czas wpatrywania się w siebie. Idę jeszcze do spowiedzi, pokłonię się Matce Bożej. To jest dla mnie obowiązkowe - mówiła. - Staram się zbliżyć do Pana Boga spowiedzią i Komunią Świętą. Jestem szczęśliwa, że dożyłam tych lat, które mam i mam szansę po raz kolejny nawrócić się - podkreślała 92-letnia pani Barbara Chodań. - Kiedy ma się tyle lat, człowiek już widzi, co jest najważniejsze w życiu. Najważniejsze jest to, by być dobrym i być blisko Boga - dodała.