System zabija katechezę

W Olsztynie i w Kętrzynie odbyła się konferencja dla katechetów, podczas której podejmowano temat obecnej sytuacji katechezy w szkołach. - Jesteśmy traktowani przez ministerstwo niczym intruzi w szkole. Nie respektuje się naszych praw i uczuć. Czujemy się gorsi niż inni nauczyciele - podkreślało wielu nauczycieli.

Podczas konferencji wykład wygłosiła s. Tomasza Potrzebowska, CSC na temat „Beatyfikacja piętnastu warmińskich Męczennic”. W trakcie spotkania omówiono m. in. zmiany dotyczące nauczania religii, które wynikają z rozporządzenia ministerstwa edukacji narodowej.

- Na każdej konferencji przedstawiane są aktualne problemy oraz działania, które podejmujemy - przybliża ks. Adam Bielinowicz, dyrektor wydziału nauki katolickiej. Oczywiście podjęto również temat dotyczący obecnej sytuacji katechezy w szkołach.

- Mówiliśmy o chaosie, które wywołało rozporządzenie pani minister edukacji. Ostatnie decyzje ministerstwa spowodowały obniżenie rangi przedmiotu religii. Ocena nie jest liczona do średniej, co jest krzywdzące i demotywujące dla uczniów. Do tego dochodzi kwestia dyskryminowania katechetów, jeśli chodzi o organizację lekcji religii w siatce godzin. Nauczyciele przychodzą na pierwsze lekcje, potem mają okienka, by na koniec dnia nauki znów prowadzić zajęcia. Do tego dochodzi rozporządzenie ze stycznia, które redukuje liczbę godzin z dwóch do jednej, co ma nastąpić od pierwszego września - przybliża ks. Adam.

- Problem dotyczy nie tylko Kościoła katolickiego, ale też i innych kościołów i związków wyznaniowych w Polsce - podkreśla dyrektor. Episkopat podejmuje działania, które mają na celu zmianę tych decyzji. - Część katechetów ma już plany, że będą uczyć innych przedmiotów. Część z nich odejdzie z zawodu, nad czyn bardzo ubolewam. Na pewno nie poddajemy się i nie zniechęcamy. W dalszym ciągu dobro dzieci i kształtowanie w nich postaw wypływających z wiary jest dla nas priorytetem. To zamierzamy czynić. W jakich warunkach, to pokaże przyszłość. Lekcja religii już nie raz była wyrzucana z polskich szkół. Jednak nikomu nie udało się jej wyrzucić z serc - mówi ks. Bielinowicz.

Katecheci podczas rozmów nie ukrywali, że czują się dyskryminowani przez obecny rząd. - Młodzież masowo rezygnuje z lekcji religii. Kiedy jest na pierwszej lub ostatniej godzinie, nie przychodzą - mówi Barbara, nauczycielka w szkole średniej. - Jesteśmy traktowani przez ministerstwo niczym intruzi w szkole. Nie respektuje się naszych praw i uczuć. Czujemy się gorsi niż inni nauczyciele - wyznaje. Obecnie na lekcje religii, ze wszystkich klas, uczęszcza około trzydziestu uczniów.

Inaczej ma się sprawa w szkołach podstawowych. W ramach edukacji dzieci przygotowują się do sakramentu Komunii świętej, młodzież do bierzmowania. Z pewnością jest to powód, dla którego frekwencja jest znacznie wyższa. Jeśli do tego dojdzie fakt, że szkoła znajduje się w mniejszej miejscowości, wówczas można liczyć prawie na stuprocentową frekwencję.

- W swojej podstawówce nie obserwuję zmian w liczbie uczniów uczęszczających na lekcje - podkreśla pan Jerzy. - Myślę, że dla części rodzin ważne są właśnie te sakramenty, dla innych dochodzi i inna motywacja, że jednak wiara w życiu jest czymś ważnym - zauważa. - Owszem, wielu z nas czuje się dyskryminowanym, że jesteśmy wyrzucani na margines. Jednak wiele zależy od placówki, gdzie uczymy - mówi. Podkreśla, że ważne jest przekazywanie wiary i nauki Kościoła, ukazywanie moralnych wartości. - Po to, aby młodego człowieka budować ku dobru, do pomocy drugiemu człowiekowi - dodaje.

Ksiądz Kamil Wyszyński, diecezjalny duszpasterz młodzieży, uczy katechezy w szkole średniej. Nie kryje, że po zmianach wprowadzonych przez ministerstwo edukacji, liczba uczniów uczęszczających na zajęcia drastycznie spadła. - W systemie, który panuje obecnie, nie ma większego znaczenia, czy lekcja prowadzona jest interesująco, czy nie. Młodzież nie przyjdzie. Ten system zabija katechezę. Ale się nie poddajemy. Robię lekcje ciekawe nawet dla dwóch osób, które przyjdą. Jakość ma być cały czas taka sama - mówi.

Co ciekawe, uczniowie nie przychodzą na katechezę, a chętnie wieczorem biorą udział w spotkaniach wspólnot na parafii. - Mam taką młodzież. Jedyne, co wadzi, to system - uważa. Ma świadomość, że katecheza nie wygra z zajęciami dodatkowymi, choćby z treningiem. - Młodzież nie uczy się ważnych wartości, które przekazuje lekcja religii. Oni nie nabędą wielu umiejętności. Później, kiedy oni będą wychowani jedynie do samorealizacji i samospełnienia, nie podadzą starym rodzicom przysłowiowej szklanki wody, nie będą uwrażliwieni na drugiego człowieka - dodaje ks. Wyszyński.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..