W Olsztynie młodzież uczestniczyła w Drodze Krzyżowej ulicami miasta. Nabożeństwo poprzedziła Msza św. w kościele Najświętszego Serca Jezusowego w Olsztynie. Po liturgii młodzi wzięli duży krzyż i wyruszyli w drogę, by zaświadczyć o swojej bliskości z Bogiem oraz pokazać, że młodzi nie wstydzą się wiary i chcą żyć ewangelicznymi wartościami.
Wydarzenie odbyło się z inicjatywy Warmińskiego Duszpasterstwa Młodzieży i Warmińskich Pielgrzymek Pieszych. - Pomyśleliśmy, że oprócz pielgrzymek dla klas ósmych i maturzystów warto podjąć inną inicjatywę, zebrać młodych z różnych wspólnot i środowisk Olsztyna i pójść za krzyżem ulicami miasta - wspomina ks. Kamil Wyszyński, diecezjalny duszpasterz młodzieży.
Podkreśla, że taka Droga Krzyżowa to niesamowite świadectwo, które młodzież dała mieszkańcom Olsztyna. - Wieczór, starówka olsztyńska, ulica wzdłuż galerii handlowej i młodzi niosący krzyż w tym bardzo uczęszczanym miejscu miasta. To robiło wrażenie - zauważa ks. Paweł Szumowski, dyrektor Warmińskich Pielgrzymek Pieszych. - Z pewnością wymagało to odwagi od młodych, którzy poprzez wyjście do świata uczą się odważnie żyć Panem Bogiem na co dzień. To pokazuje krzyż, który nieśliśmy podczas Drogi Krzyżowej. Wielki krzyż, a więc i wielkie świadectwo młodych - mówi ks. Szumowski.
Rozważania poszczególnych stacji odnosiły się do grzechu języka. - Chcieliśmy młodym przypomnieć, że słowo, które wypowiadamy, jest ważne. Ono może być błogosławieństwem lub przekleństwem - zauważa kapłan.
- To ważne dla mnie wydarzenie w czasie Wielkiego Postu - zauważa Monika. - Ono pomaga zagłębić się w tym, co przeżywamy w czasie tych czterdziestu dni. Wejść w stan skupienia i modlitwy, by się zmierzyć z trudnościami, które my niesiemy tak, jak Jezus niósł swój krzyż. Podążamy naszą drogą i możemy utożsamiać się z Nim. Może to być dla nas wsparciem - mówi.
Podkreśla, że wyjście na ulice miasta to ważne świadectwo młodych. - Ludzie, którzy nas widzą, a którzy może wątpią, nie są w Kościele, zobaczą, że młodzież w nim jest i pomyślą: „To może i ja pójdę?” - dodaje Monika.
- Jeśli widzę, że tak wielu ludzi w moim wieku zjeżdża się do jednego miejsca po to, żeby przejść drogę, którą przeszedł Jezus Chrystus, to aż chce się w tym uczestniczyć - wyznaje Przemek. - Czuję, że nie tylko ja sam przeżywam drogę Chrystusa, ale robię to z rówieśnikami i to mnie pokrzepia - mówi i podkreśla, że idąc za krzyżem stara się wyobrazić sobie, co Jezus czuł, co myślał, jak ciężko było mu stawiać kolejne kroki ku Golgocie. - Musiało być to bardzo bolesne. Kolejne upadki, przybijanie do krzyża, śmierć - dodaje.