W Gietrzwałdzie trwają rekolekcje z warsztatami pisania ikon. Uczestnicy pracują nad ikoną Krzyża Świętego, która przedstawia Chrystusa cierpiącego. - Niektórzy uczestnicy byli w rozterce, bo Chrystus jest cierpiący. Zrozumieli, dzięki naukom rekolekcyjnym, że to jest symbol Jego zwycięstwa, a nie śmierci. Tę tajemnicę zgłębiamy przez wszystkie dni - mówi Sylwia Grużewska.
W Gietrzwałdzie, w Domus Mariae, trwają rekolekcje połączone z pisaniem ikony Krzyża Świętego, która przedstawia Chrystusa cierpiącego. - To krzyż wbity w Golgotę, co symbolicznie przedstawione jest przez czaszkę. Golgota, to przecież miejsce Czaszki, a według tradycji żydowskiej tu znajduje się grób pierwszego człowieka, Adama - mówi Sylwia Grużewska z pracowni ikon Tota Tua. - Pisanie tej ikony, to z pewnością mocne przeżycie duchowe, a towarzyszą temu różne emocje - dodaje.
Chrystus jest przedstawiony na krzyżu ze spuszczoną głową, co jest odniesieniem do Ewangelii Łukasza (9,58), kiedy Jezus mówi: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”. Krzyż stał się przestrzenią, gdzie On znalazł to miejsce.
- Jego ciało na ikonie jest nieco przekrzywione, ale mówi się, że jest schodzący z krzyża w tańcu, jako zapowiedź zmartwychwstania. Trzeba mieć świadomość, że krzyż przecież nie przedstawia śmierci i końca. On symbolizuje zwycięstwo nad śmiercią, grzechem i szatanem. Niektórzy uczestnicy byli w rozterce, bo Chrystus jest cierpiący. Zrozumieli, dzięki naukom rekolekcyjnym, że to jest symbol Jego zwycięstwa, a nie śmierci. Tę tajemnicę zgłębiamy przez wszystkie dni - wyjaśnia Sylwia.
Na progu Wielkiego Postu napisała ikonę Chrystusa cierpiącego, by była wzorem dla uczestników, ale też i miejscem medytacji. - To był dla mnie mocny czas - wyznaje. - Piszę ikony na co dzień, to moja praca, ale ta ikona bardzo mnie dotknęła. To był mój czas rekolekcji, niezwykłe doświadczenie duchowe - mówi. Doświadczyła, że właśnie deska w kształcie krzyża przemawia głębiej. - I widzę po uczestnikach, że tak jest - dodaje.
To czas refleksji nad cierpieniem, nad własnym krzyżem, który wrasta w historię życia każdego z nas, bo nazbyt często potrafimy się buntować, zasłaniać duchowy krzyż, jak to robimy w materialnym świecie, kiedy w piątą niedzielę Wielkiego Postu fioletowe zasłony zakrywają wiszącego Jezusa. Te rekolekcje, to jakby dojrzewanie do momentu, kiedy w Wielki Piątek odsłaniamy Chrystusa cierpiącego, śpiewając: „Oto Drzewo Krzyża”.
Krzyż trzeba ułożyć w sobie. - To, co się dzieje na desce z tym, co się dzieje w nas. Jesteśmy ikoną Pana Boga, Jego dziećmi. Jesteśmy ikoną Jego miłości. I poczucie, że wchodzę w Wielki Post niczym czysta deska, na której Bóg maluje prawdę o mnie, a maluje tajemnicą i miłością męki Syna - dzieli się refleksją Sylwia.
Nad swoją ikoną pochyla się Maja. Cienkim pędzlem nanosi kolejne warstwy farby. Nad rozpiętym ciałem Chrystusa widać wyraźne litery: „INRI”. - Wielki Post jest okresem szczególnym, kiedy można przybliżyć się do Boga Ojca, a ikona jest takim pięknym spotkaniem z Nim. Piszę ikonę, niby jestem jej twórcą, a tak naprawdę to ona pracuje nade mną - mówi Maja.
Każda kolejna warstwa, kolejne partie umęczonego ciała, to nowe myśli, nowe duchowe przestrzenie, które są dotykane, poruszają się, falują w rytmie poruszającego się pędzla, w rytmie podmuchów Ducha Świętego. - W tym można ujrzeć odbicie siebie i wówczas zastanowić się nad sobą, że to, co nas spotyka w życiu, może być zatopione w Chrystusie i, choć jest cierpieniem, może być wielkim darem - zauważa.
- Od dwóch lat leczę się onkologicznie. Mam raka. Po roku leczenia w moim życiu objawiły się ikony i tak mi towarzyszą, wzmacniają mnie - wyznaje. Zanurza się ponownie w pracę. W tle brzmią „Gorzkie żale”.
Za wielkim oknem już wiosna. Maja unosi głowę. Na chwilę odrywa się od obrazu Cierpiącego. Spogląda za okno. Dziś jest naprawdę ładny dzień. - Minuty lecą, a krzyż, niczym ta przyroda, coraz wyraźniej budzi się i rośnie we mnie. I cieszę się tą chwilą, tym coraz wyraźniejszym obrazem krzyża. To trzecia moja ikona. Zadziwiające jest to, że każda z nich porusza inne struny mojej duszy - mówi.
Pierwsze dni rekolekcji i pisania ikony były dla niej trudne. Nie mogła skupić myśli, odnaleźć się w przestrzeni ikony krzyża. - Trzeciego dnia przyszedł spokój i towarzyszy mi. Moja choroba sprawia, że cieszę się każdym dniem. Nie snuję planów, nie usztywniam się w oczekiwaniach. Po prostu jestem i otwieram się na łaskę, która wielokrotnie mnie zadziwia otrzymywanymi darami. Wiem, że człowiek nie jest w stanie sobie wymyślić, jakie dary od Ojca otrzymuje. Czuję spokój i poddanie się temu, co przyniesie dzień. Przy pisaniu ikony nie myślę o problemach i ta pustka wypełnia się darami z ikony - zauważa Maja.
Zanurza pędzel w farbie. Delikatnymi ruchami nanosi jej kolejne warstwy. Widać już zarys Jezusa cierpiącego, żółć krzyża, która niedługo zamieni się w złoto.
Rekolekcje prowadzi ks. Krzysztof Niespodziański. Jak mówi, krzyż mamy odciśnięty w sercu, choć nazbyt często nie potrafimy go ukochać, a raczej odsuwamy go od siebie tylko dlatego, że nie rozumiemy jego głębi przesłania. - Zgłębiamy tajemnicę krzyża, by dojrzewać do pełnego przeżycia świąt paschalnych - mówi.
Codzienna Msza św., wieczorna adoracja Najświętszego Sakramentu, spowiedź. - To nie tylko zewnętrzna forma nakładania kolejnych warstw farby, żeby powstał wizerunek Chrystusa na krzyżu. Jest też niemierzalny wymiar duchowy. Widzę to u uczestników, jak oni to przeżywają - podkreśla.
Zauważa, że żyjemy na tym świecie, ale nie jesteśmy z tego świata. Żeby nie zapuszczać tu korzeni, winniśmy wpatrywać się w krzyż jako w symbol, który daje nam możliwość przekroczenia granicy materii. - Byśmy mogli wejść w perspektywę wieczności, którą możemy odczuć tu i teraz - dodaje.
Zauważa, że współczesny człowiek ma problem z krzyżem. Wspomina historię, która obrazuje powszechną ocenę tego symbolu. Pewna pani była na pielgrzymce i kupiła piękny krzyż, jako prezent ślubny dla syna i jego żony. Krzyż można powiesić w widocznym miejscu, codziennie patrzeć na niego, a przez to odnosić się do wyższych wartości, do piękna bezinteresownej miłości. Spotkała się z krytyką, bo niektóre osoby są przekonane, że dając komuś krzyż, życzy się mu cierpienia.
- Tymczasem jest odwrotnie. W krzyżu jest zwycięstwo. To tryumf Chrystusa! Powinniśmy się nim obdarowywać. Kiedy kapłan nas błogosławi, czyni przecież znak krzyża, by wyposażyć nas w Bożą moc. Dlatego i wy się nawzajem błogosławcie, nakreślając krzyż na czołach dzieci, przyjaciół, znajomych. Nie bójcie się, bo w krzyżu jest moc - zachęca. - Po to są te warsztaty i rekolekcje, żeby zobaczyć wartość krzyża - dodaje.
Uczestnicy rekolekcji doświadczają zmiany. - Patrzę na swoje życie, na to, jak żyję. W świetle katechez i obcowania z krzyżem analizuję swoje postępowanie. Mam głębokie przemyślenia - wyznaje Janina. - Życie jest szybkie. Przynajmniej ja tak żyję. Nie mam czasu na zastanowienie. Pędzę w świecie. Tu się zatrzymałam - mówi.
Kiedy dotyka się głębi duszy, można mieć wrażenie, że człowiek biega za niczym. - Życie zmusza do tego. Prowadzę firmę. Tysiące spraw, które trzeba załatwiać. Nie ma czasu na wyciszenie i ukojenie. Dlatego tak się cieszę, że tu przyjechałam. Zostawiłam firmę, zostawiłam tę codzienność daleko za sobą. Tu żyję w innym świecie. Bliskość z Bogiem sprzyja przemyśleniom. Jest kaplica adoracji Najświętszego Sakramentu. Idę, siadam i jestem z Jezusem. Bez słów. W codzienności bardzo brakuje mi takiego czasu. Przeżywam teraz cudowny czas - wyznaje.
Rekolekcje zakończą się uroczystym poświęceniem ikon, które odbędzie się podczas Mszy św. w bazylice Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gietrzwałdzie.