Przygotowania do beatyfikacji siostry Krzysztofy Klomfass i 14 jej towarzyszek ze Zgromadzenia Sióstr św. Katarzyny Dziewicy i Męczennicy, które odbędą się 31 maja w Braniewie dobiegają końca. - Cieszymy się, że możemy wspólnie z siostrami cieszyć się tą chwilą. To niepowtarzalne wydarzenie - uważa pani Irena.
Na placu przed bazyliką św. Katarzyny zamontowano ołtarz, przed nim w sektorach ustawiono prawie sześć tysięcy krzeseł. Dziś odbyły się próby służby liturgicznej. Na podwyższeniu przy kościele próbę miał chór.
Braniewo. Przygotowania do beatyfikacji s. Krzysztofy Klomass i 14 jej towarzyszek.
Wiele osób przyszło w przededniu, by zobaczyć miejsce jutrzejszej uroczystości. - Emocje są bardzo duże - nie ukrywa Justyna Janiszewska z Braniewa. - To duży zaszczyt dla naszego miasta. Bardzo się cieszymy. Wydarzenie w historii miasta ogromne. Czekamy do jutra - deklaruje braniewianka. - Dla mnie to jest wielkie przeżycie. Nasze siostry są męczenniczkami. Oddały życie za kogoś. One już są dla nas orędowniczkami. Dały przykład, jak żyć - mówi Jacek Dawidziuk.
Wśród oglądających jest też grupa sióstr katarzynek, które na uroczystości zjechały się z całej Polski. - Która z nas może, jest dziś w Braniewie - uśmiecha się s. Martyna Ujazdowska CSC z Nowego Dworu Mazowieckiego, rzecznik polskiej prowincji Zgromadzenia Sióstr św. Katarzyny. - My już tę atmosferę święta czujemy. Cieszę się, że mogłam do Braniewa przyjechać wcześniej i poczuć tę piękną i podniosłą atmosferę naszego święta i wspólnoty. Pracujemy w różnych częściach Polski i zawsze z radością przyjeżdżamy do miejsca naszej formacji, gdzie zaczynałyśmy nasze zakonne życie. Wracamy tu, jak do rodzinnego domu - wyznaje siostra katarzynka.
Podkreśla, że fakt beatyfikacji współsióstr jest dowodem, że podjęcie powołania życia konsekrowanego właśnie w tym zgromadzeniu, jest dobrą drogą. - Wszystkie wzrastamy w duchu naszej założycielki bł. Reginy Protmann, która mówiła: „Jak Bóg chce”. Siostry męczenniczki są tego żywym przykładem, bo one nie lękały się, zostały z potrzebującymi, robiąc to z Bożej miłości. Matka założycielka też była z chorymi, potrzebującymi. Męczenniczki II wojny światowej też zostały właśnie z takimi ludźmi, którzy nie mogli uciec przed Armią Czerwoną, zostały i oddały swoje życie. To dla nas znak, że mamy być z tymi, którzy w dzisiejszych czasach przeżywają trudności, jest im ciężko, by im towarzyszyć - akcentuje s. Martyna.
Na dzień przed beatyfikacją przyjechało też wiele osób z całej Polski. - Przyjechaliśmy dzień wcześniej, żeby zobaczyć, jak wyglądają przygotowania, żeby poczuć podniosłość chwili, obejrzeć bazylikę i miasto - wyznaje Irena Pestka z Kościerzyny. Okazuje się, że wraz z mężem przyjechali na specjalne zaproszenie sióstr katarzynek. - Wśród beatyfikowanych jest s. Anna Bona Pestka. To nasza rodzina - nie kryje dumy Wojciech. - To dla naszej całej rodziny niesamowite przeżycie. Mieć w rodzinę błogosławioną to prestiż i wielka łaska Boża - dodaje. - I nie chodzi o to, że my się jakoś tym chcemy chwalić. To raczej jest dla nas zobowiązanie, by być wiernym tym wartościom, za które Anna oddała życie. Cieszymy się, że możemy wspólnie z siostrami cieszyć się tą chwilą. To niepowtarzalne wydarzenie - uważa Irena.
Siostra Bona Anna Pestka 15 lutego 1945 r. przebywała w szpitalu w Ornecie. Tego dnia do piwnicy wdarli się Sowieci. Siostra podjęła rozpaczliwą walkę o swoją godność po doświadczeniu okrutnego znęcania. Odniosła liczne rany. Przez osiem tygodni w pokorze i cichości serca przeżywała swoje cierpienie. Zmarła 1 maja 1945 r. Miała 40 lat.
Na placu, gdzie jutro będzie sprawowana Eucharystia beatyfikacyjna, jest też s. Aleksandra Zwolak, przełożona prowincjalna sióstr katarzynek prowincji polskiej. - Nareszcie! Jesteśmy zmęczone, ale bardzo szczęśliwe i wdzięczne, bo ogrom osób przyczynił się do jutrzejszego święta - mówi przełożona. - Życie konsekrowane to moja droga, którą podjęłam w naszym zgromadzeniu i staram się być w tym wierna. Przykładem są dla mnie męczenniczki, które ukazały, jak kroczyć drogą wierności Bożej woli. One są da nas jak starze siostry. Co piękne, one w codzienności został wierne, nie zostawiły najbiedniejszych ludzi, których wielu opuściło. One powiedziały: „Nie!”, bo Bóg postawił je wśród tych maluczkich. I to nas dziś bardzo porusza. Mamy być w codzienności z ludźmi i nie zostawiać ich - uważa s. Aleksandra.
Nie ukrywa, że czasem siostry podejmują rozmowę, jak by się zachowały, gdyby dziś Rosjanie napadli na Polskę. Zostać czy nie? Uciekać czy nie? - Myślę, że one tego też nie wiedziały, jak się zachowają. Też się bały. Wierzę, że to jest jakiś nadzwyczajny wybór chwili. Modlę się o wierność, ale nie wiem, jakbym się zachowała. Mogę dużo mówić, ale wolę się modlić o to, abym była wierna do końca - uśmiecha się przełożona. - One są dla nas wzorem i bardzo nam pomagają. Modlimy się za ich wstawiennictwem. One wypraszają nam wiele łask. Świadectw przybywa - dodaje.
Kiedy na placu trwają ostatnie przygotowania, w kościele św. Antoniego wieczorem trwało czuwanie modlitewne z Maryją i sługami Bożymi siostrami męczenniczkami przygotowujące do uroczystości beatyfikacji.
Jutrzejszej Mszy św. beatyfikacyjnej będzie przewodniczyć prefekt watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, kard. Marcello Semeraro. Na Warmię przyjechał już we czwartek. Nawiedził Gietrzwałd, Stoczek Klasztorny, Lidzbark Warmiński i Olsztyn. W przededniu uroczystości był we Fromborku. - Beatyfikacja sióstr katarzynek nawiązuje do naszej historii. Niezrozumienie tej historii, nie pozwala zrozumieć też tego wydarzenia. Dlatego pragniemy pokazać księdzu kardynałowi piękną historię archidiecezji warmińskiej - mówi abp Józef Górzyński.
Frombork. Archikatedra Wniebowzięcia NMP we Fromborku