Po Mszy św. stali przed kościołem. Od dziś już nie muszą, mogą spotkać się w nowym oratorium.
Któż nie zna piosenki Trubadurów, której słowa brzmią: „Znamy się tylko z widzenia, a jedno o drugim nic nie wiem; przez ulicę szeroką jak rzeka, uśmiechamy się czasem do siebie”. Wydaje się, że to idealne określenie osób, które regularnie chodzą na konkretną niedzielną Eucharystię. Wiadomo, że ta pani zawsze siedzi w drugiej ławce, koniecznie z brzegu, to małżeństwo siada przy filarze, a ten pan zawsze ostatni wychodzi z ławki, by podejść do prezbiterium i przyjąć Komunię Świętą. A kiedy kogoś ze stałych bywalców w drugą z rzędu niedzielę zabraknie, to i myśl pojawi się w głowie, zaskakująca troska: „Ciekawe, czy nic złego się nie stało”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.