Z Biskupca do Rasząga wyruszyła pielgrzymka dziękczynna za życie siostry katarzynki bł. Krzysztofy Klomfass, męczennicy. - Dziś dzień dziękczynienia za dar beatyfikacji naszej parafianki, s. Marty Krzysztofy Klomfass, która w tym kościele przyjęła skarby sakramentów świętych. Tu została ochrzczona. Od tego wszystko się zaczęło. I wiara się zaczęła, i życie się zaczęło - mówił proboszcz ks. Wiesław Badura.
Krzysztofa Klomfass urodziła się 19 sierpnia 1903 r. w Raszągu. We wsi nie było kościoła, dlatego rodzina co niedzielę chodziła 13 km pieszo do Biskupca na Eucharystię. Dlatego też właśnie w biskupieckim kościele św. Jana Chrzciciela Krzysztofa została ochrzczona, otrzymawszy imię Marta. - Po beatyfikacji pojawiła się myśl, aby na terenach, gdzie dojrzewała świętość s. Krzysztofy, dotrzeć do jak największej liczby osób z informacją o niej - wyjaśniał ks. Józef Fiszer z parafii bł. Karoliny Kózkówny w Biskupcu. Przypominał, że była ona chrzczona w kościele św. Jana Chrzciciela, mieszkała w Raszągu. - Stąd pojawiła się idea pielgrzymki dziękczynnej z miejsca jej chrztu do miejsca narodzin, by w ten sposób podziękować Bogu za jej dar życia - mówił.
Inicjatywę podchwycił ks. Paweł Szumowski, dyrektor Warmińskich Pielgrzymek Pieszych. Swoją aprobatę wyraziły siostry katarzynki. - Postanowiliśmy, że wyruszymy w sobotę po 19 sierpnia, czyli po dniu jej urodzin. Tak dziękujemy za dar jej beatyfikacji, a jednocześnie chcemy uświadomić sobie, że też możemy być świętymi. Jak ona mamy zwyczajne życie. Ona na naszej ziemi dorastała, rozkwitała w wierze. To jest również nasze zadanie - zauważył prezbiter.
Piesza pielgrzymka szlakiem bł. Krzysztofy Klomfass, męczennicy
- Trasa pielgrzymki wiedzie przez tereny, które przemierzała s. Krzysztofa, by wraz z rodziną przyjść na niedzielną Eucharystię - wyjaśniał ks. Paweł Szumowski. - Idziemy z nią, by wejść w głąb siebie i zadać sobie pytanie, jak dziś wygląda moja droga ku świętości. To wyzwanie, które podjęliśmy. Mam nadzieję, że już ta pielgrzymka stanie się nową tradycją - mówił dyrektor.
Pielgrzymkę rozpoczęła Msza św. w kościele św. Jana Chrzciciela w Biskupcu. Przybyły na nią siostry katarzynki i liczni wierni. - Idę, bo mam taką potrzebę duchową - mówił Krzysztof Warda. - Idziemy śladami s. Krzysztofy od miejsca jej chrztu do miejsca narodzin. Idziemy, by się pomodlić we własnych intencjach - podkreślał. - Niestety, zdrowie nie pozwala mi na pójście - mówiła Beata Warda. - Ale będę na Eucharystii, później będę duchowo towarzyszyć pątnikom. Piękne to, że mamy na Warmii swoją błogosławioną, tak nam bliską. Chcemy ją lepiej poznać i razem z innymi tworzyć wspólnotę. Ona jest dla nas inspiracją, wzorem do naśladowania - mówiła.
- Święci żyli wśród nas. Żyją i przyszli święci. Nie wiemy, kto z nas nim będzie - zauważył Krzysztof. Wspomniał również s. Liberię Domnick, która urodziła się pod Reszlem we wsi Klewno. - Mieszkałem tam, stąd i ona jest mi bliska. Śpiewałem w chórze podczas uroczystości beatyfikacyjnej w Braniewie. Siostry są mi bardzo bliskie. Bóg powołał nas do życia, zaprasza do świętości. Trzeba podjąć ten wysiłek - dodał.
Na pielgrzymkę przyjechała z Niemiec Krystyna Lewko wraz z mężem. - Siostra błogosławiona, Marta Krzysztofa Klomfass, to moja rodzina ze strony taty. To siostra mojej babci - wyjaśniła. - Czuję, że dostałam misję życiową, żeby o niej mówić, modlić się za jej wstawiennictwem o świętość mojej rodziny. Sama otrzymałam wiele łask. Tata ciągle wspominał, że mamy siostrę zakonną, która pracowała w szpitalu w Olsztynie i została zamordowana przez Rosjan. Bardzo to przeżywał. Kiedy tata zmarł, to i pamięć o niej ucichła. Aż nagle otrzymałam książkę o siostrach katarzynkach męczenniczkach. Otworzyłam ją i zamarłam. Przecież to moje rodzinne strony! Urodziłam się w Biskupcu, tu byłam chrzczona. Z zaciekawieniem przełożyłam kolejną kartkę i widzę nazwisko Klomfass i w głowie mi się pojawiła myśl, że to może być moja rodzina. Poprosiłam o metryki i już wiedziałam, że to jest siostra mojej babci - opowiadała. - Jestem w rodzinnych stronach mojej babci, mojego taty, który też urodził się w Raszągu. Jestem i się modlę - dodała.
Mszy św. przewodniczył ks. Bartłomiej Matczak. Przybyłych wiernych przywitał proboszcz ks. Wiesław Badura. - Dziś dzień dziękczynienia za dar beatyfikacji naszej parafianki s. Marty Krzysztofy Klomfass, która w tym kościele przyjęła skarby sakramentów świętych. Tu została ochrzczona. Od tego wszystko się zaczęło. I wiara się zaczęła, i życie się zaczęło - mówił proboszcz. - Opiekowała się chorymi i została bestialsko zamordowana przez ruskich żołnierzy. Ona wskazał nam, że i w naszej społeczności można nie tylko dążyć, ale też i otrzymać świętość, do której każdy z nas dąży. Niech będzie dla nas wzorem posługi dla drugiego człowieka - podkreślał.
Homilię wygłosił ks. Bartłomiej Matczak. Podkreślał, że ta Eucharystia i pielgrzymka jest czasem radości i dziękczynienia Bogu, a każdy, kto chce być szczęśliwy, powinien wiedzieć, że błogosławiony, znaczy właśnie szczęśliwy. A szczęśliwym jest ten, kto służy Panu Bogu. - To, że siostry nazywamy błogosławionymi, to nie jest wyłącznie kwestia ich śmierci męczeńskiej. Całe ich życie było wypełnieniem służby Panu Bogu - mówił kaznodzieja.
Wskazywał na odwagę sióstr męczennic. Każda z nich wychowała się w rodzinie, nosiła swoje pragnienia i marzenia o szczęściu. Każda z nich usłyszała wezwanie: „Pójdź za Mną” i opuściła swoją małą ojczyznę. Wybrały służbę drugiemu człowiekowi i w tym odnalazły szczęście. Chciały tego, czego chciał Jezus Chrystus. Poszły pod prąd ideom świata.
Podkreślał, że pierwszym powołaniem człowieka jest powołanie do miłości. - Kiedy czyta się losy sióstr, to z nich wypływa jedno: miłość. Każda z nich miała prawo ocalić swoje życie. Ale każda z nich podjęła decyzję, że skoro Bogu powiedziała „tak”, a Bóg jest ukryty w drugim człowieku, to one trwały przy Nim. Dzisiaj musimy dostrzegać Boga w drugim człowieku, nie tylko w chorym, ale też i w tym, który dokonał bestialskiej zbrodni. To wyzwanie dla każdego z nas, byśmy widzieli Boga w człowieku, który nas krzywdzi. Siostra Krzysztofa i towarzyszki są tego najlepszym przykładem - mówił ks. Matczak.
Bóg powołuje nas do prawdziwej miłości, a świat takiej miłości potrzebuje. Nie potrzebuje nienawiści. - Bóg wzywa nas przez błogosławione męczenniczki do wielkiej miłości. Kiedy wyruszycie w drogę, to nie będzie to spacer. Zanieście światu miłość i pokażcie, że ona jest większa niż nienawiść. Będą się z was śmiali, wytykali palcami. Wy błogosławcie ich, bo błogosławieństwo to szczęście - apelował prezbiter.
Zauważył, że i dziś świętość jest możliwa. - Żyjąc w Biskupcu, tu można dojść do świętości. Ona się w tym kościele modliła, maszerowała do świątyni, szła, by spotkać się Bogiem i pokazała, że świętość jest możliwa. Ale świętość to nie jest doskonałość na ziemi. Świętość, to jest zwyczajność. Męczenniczki po prostu kochały i za tę miłość oddały życie. Dlatego jest zakaz narzekania! Wszędzie i w każdej sytuacji możesz być błogosławionym. Dziś pokażcie światu radość z tego, że miłość jest większa niż nienawiść - prosił ks. Bartłomiej Matczak.
Po Mszy św. pielgrzymi wyruszyli w drogę. W Raszągu odbyło się nabożeństwo, po którym był czas na wspólną agape.