Posłaniec Warmiński

Dał ducha wolności

NSZZ Solidarność świętowała w Olsztynie 45 lat swojego istnienia. Obchody rozpoczęły się koncertem chóru "Cantorum" oraz uroczystą Mszą św. w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie, której przewodniczył abp Józef Górzyński.

Dalsza część uroczystości odbyła się na Placu Solidarności. To tu zaplanowano oficjalne przemówienia, a następnie uczestnicy spotkania złożyli kwiaty pod obeliskiem NSZZ Solidarność. Uroczystości zakończyły się rodzinnym piknikiem, który otwarto wspólnym polonezem wraz z Zespołem Pieśni i Tańca "Warmia".

- Ważnym zadaniem jest upamiętnienie początku powstania Solidarności, podpisania Porozumień Sierpniowych. „Solidarność” zmieniła historię Polski przez masowe protesty. Bardzo pomógł nam w tym święty Jan Paweł II, który dał ducha wolności, dał odwagę, byśmy przeciwstawili się komunizmowi - stwierdził Krzysztof Krzyżaniak, wiceprzewodniczący Warmińsko-Mazurskiej „Solidarności”.

- Święto dzisiejsze jest oddaniem hołdu wszystkim uczestnikom ówczesnych wydarzeń, czy roku siedemdziesiątego w Radomiu i wszystkich wydarzeń, które doprowadziły do upadku systemu komunistycznego - podkreślał Grzegorz Adamowicz, zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

Zauważał, że związek tę rocznicę świętuje w trudnej sytuacji. - Nieustannie widzimy, że związki zawodowe są nieustannie potrzebne. Globalizacja, próby liberalizacji rynku pracy, to są nasze dzisiejsze wyzwania. Wspólnie jesteśmy w stanie zapobiec wprowadzaniu rozwiązań niekorzystnych dla pracowników, jak i zwykłych ludzi - mówił.

Podkreślał, że obecnie do Solidarności należy ponad 600 tys. osób. - Niewątpliwe jest to najliczniejszy związek zawodowy w Polsce. W wielu firmach mamy ugruntowaną pozycję. Niestety, są sytuacje w nowych firmach, że pracodawcy agresywnie reagują na działaczy związkowych - przybliżał wiceprzewodniczący.

Na uroczystości obecni byli członkowie Solidarności prześladowani przez komunistyczne władze. - Początek związku był czasem radości. Był entuzjazm, zrodziła się nadzieja i wiara, że coś się zmieni. Chcieliśmy coś zrobić, wszyscy chętnie włączali się w różne akcje - wspominała Anna Niszczak. Wszystko zmienił stan wojenny. - Zostałam uwięziona i skazana na trzy lata więzienia - mówiła łamiącym się głosem. - Przykry okres, ale to był czas sprawdzianu, kto kim jest. Otrzymałam wiele pomocy i dobroci od ludzi. Mogę powiedzieć, że to była swoista rekompensata za represje komunistów - zauważyła.

Kiedy patrzy na obecny czas, bez wahania stwierdza, że najbardziej przeszkadza jej fakt dzisiejszej cenzury, że nie można powiedzieć tego, co się myśli. - Za byle co można wsadzić kogoś do więzienia, to dla mnie jest wspomnienie tamtych dni. Dla mnie to jest dziwne i niezrozumiałe. Wydawało się, że czas represji nie wróci. Niestety, wrócił z dużą mocą, bo władza przestrzega prawa tak, jak je sama rozumie. To jest złe - mówiła pani Anna.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..