To pamiętna data w historii Polski. Po napaści Niemców na naszą ojczyznę 17 września 1939 r. Rosjanie wtargnęli na nasze ziemie. Dlatego tego dnia obchodzimy również Światowy Dzień Sybiraka, by upamiętnić losy setek tysięcy Polaków zesłanych na Syberię i do innych miejsc deportacji w głąb Związku Radzieckiego.
Z tej okazji w kościele św. Józefa w Olsztynie celebrowano Eucharystię, której przewodniczył abp Józef Górzyński. To wyraz pamięci i hołdu wszystkim ofiarom sowieckich represji - tym, którzy zginęli, i tym, którzy przetrwali trud zesłania, głód, zimno i rozłąkę z ojczyzną.
- Należy zwrócić uwagę na dwa aspekty związane z dzisiejszym dniem - mówił metropolita warmiński. Wskazywał na duchowy wymiar doświadczeń osób zesłanych. - Bardzo dramatycznych i traumatycznych doświadczeń, które przekładają się na całe późniejsze pokolenia. Potomkowie ofiar podtrzymują pamięć o bolesnych doświadczeniach. Ci, którzy przeżyli zesłanie i żyją, nieustannie świadczą o historii, by nowe pokolenia znały rzeczywistość, jaką gotuje człowiek człowiekowi, kiedy zabraknie Boga, wartości, kiedy deptana jest ludzka godność - zauważał pasterz.
Podkreślił, że pamięć o sybirakach to również ważny element naszej historii i tożsamości narodowej. - Te traumatyczne historie ludzi każą pamiętać o tym, że tego typu eksperymenty przeprowadzane na całych społecznościach pozostawiają mocny ślad i powinny uczyć nas tego, że nie można poddawać się ideologiom. Dlatego pamięć o tym to ostrzeżenie przed takim działaniem - mówił abp Górzyński.
Celebrowaniu towarzyszyła zaduma nad losami zesłańców, którzy często świadczą, że różaniec trzymany w dłoni dawał im siłę i nadzieję, że codzienna modlitwa motywowała ich do walki o życie. Właśnie ich świadectwa winny być podstawą edukacji i odkrywania prawdy historycznej, winny skłaniać do głębszej refleksji nad kondycją współczesnego człowieka. Na przestrzeni lat widać bowiem, jak można wykorzystywać historię do budowania kłamliwej narracji, często w programach nauczania i w przekazach w przestrzeni publicznej, dostosowanych do interesu czy ideologii rządzących elit.
- Dlatego Kościół stoi na straży prawdy. Wskazuje na zderzenie tych dwóch rzeczywistości - godności człowieka z ideologią, która często podporządkowuje sobie godność człowieka w imię pomysłów na organizację życia społecznego. Przypominamy, że tak nie wolno podchodzić do człowieka. Nie wolno tak budować żadnej społeczności. Historia powinna nas tego uczyć. Byłoby dramatem współczesnego pokolenia, gdyby nie potrafiło lub nie chciało wyciągać wniosków z doświadczeń poprzednich pokoleń. To grozi powtarzaniem historii - podkreślił metropolita warmiński.
W tym kontekście należy pamiętać o słowach, które pozostawił na św. Jan Paweł II: "Naród, który nie zna swojej przeszłości, umiera i nie buduje przyszłości". - Dlatego tak ważna jest edukacja dzieci i młodzieży - zauważa Elżbieta Andrasz, opiekun Klubu Wnuka Sybiraka w III Liceum Ogólnokształcącym w Olsztynie. - Członkowie klubu pomagają sybirakom, uczestniczą w uroczystościach, opiekują się pomnikiem Sybiraków, biorą udział w tematycznych konkursach. Oczywiście podstawą jest pogłębianie wiedzy historycznej o tych tragicznych wydarzeniach, poznawanie losów zesłanych. Podczas spotkań z sybirakami młodzież poznaje historię wywózek, tragedię życia na zesłaniu, trudnych powrotów do ojczyzny. Wzrasta u niej dojrzałość historyczna - tłumaczy pani Elżbieta.
- Nasze spotkania są bardzo przydatne - podkreśla uczennica III LO Marta Mikiciuk. - Na lekcjach historii nie nabędziemy takiej wiedzy. Tam uczymy się raczej ogólnych informacji. Tutaj poznajemy historie sybiraków, to, jakie cierpienia musieli znieść. W szkole byśmy się tego nie dowiedzieli. Jeździmy na wycieczki do muzeów, rozmawiamy z sybirakami - tak zdobywamy prawdziwą wiedzę. Poszerza to nasze horyzonty - uważa.
Podczas uroczystości obecni byli również ci, którzy przeżyli zesłanie. Wśród nich Maria Obolewicz, która jako dziecko przeżyła zesłanie do Kazachstanu. - Wywieźli mnie, mojego brata i babcię w 1952 roku. Babcia tam zmarła i została pochowana. Ja z bratem szczęśliwie wróciliśmy do Polski - wspomina. - Przeżyliśmy tam katorgę. Musieliśmy przeżyć i upały, i choroby, i głód, i ciężką pracę. Nie chciałabym tego przeżyć kolejny raz. Spotykam się z młodymi. Opowiadam o naszym życiu. Wagony bydlęce, okna zakratowane, ubikacja to dziura w podłodze wagonu. Tych wagonów było 42. W każdym po 10 rodzin. Raz dziennie dostawaliśmy rozwodnioną zupę, trochę wody. Tak jechaliśmy cztery tygodnie - wspomina. - Dzięki Bogu jeszcze żyję i mogę głosić prawdę o tych wydarzeniach - dodaje.
Po Mszy św. dalsze uroczystości odbyły się pod pomnikiem Sybiraków.