Mszą św. w konkatedrze św. Jakuba w Olsztynie zainaugurowano nowy rok formacyjny Dominikańskiej Szkoły Wiary. Po Eucharystii w Centrum św. Jakuba wykład „Różaniec drogą miłości” wygłosił o. Marcin Rutecki OP. - Jezus jest fundamentem modlitwy różańcowej, a Maryja przez nią prowadzi nas do swojego Syna, do Miłości, do zrodzonego umiłowanego Mesjasza. To jest droga miłości - mówi dominikanin.
Szkoła powstała z inicjatywy osób świeckich. Zakon dominikański składa się z trzech gałęzi: są bracia, mniszki i świeccy dominikanie. Uruchomiona szkoła ma głównie na celu przybliżenie jak największej grupie osób duchowości dominikańskiej; to również próba intelektualnego pogłębienia naszej wiary. - Ufam, że ta inicjatywa to natchnienie św. Dominika - uśmiecha się Joanna Anders, organizatorka szkoły.
Sześć lat temu wraz z mężem wstąpiła do Trzeciego Zakonu Dominikańskiego. - Z czasem zrodziło się w nas pragnienie, aby piękno charyzmatu dominikańskiego można było poznać również w naszym mieście, stąd inicjatywa tej szkoły - przybliża. Spotkania odbywają w trzecie środy miesiąca. Rozpoczynają się Mszą św. o 18.00 w konkatedrze św. Jakuba, po której w Centrum św. Jakuba odbywa się spotkanie z wykładem.
W październiku wykład „Różaniec drogą miłości” wygłosił o. Marcin Rutecki OP. - Różaniec nie jest prostą modlitwą. Nie każdy tę modlitwę odmawia, nawet nie każdy ją zna. Niektórzy nie są i nie będą do niej przekonani. Dla innych to droga wiary - zauważa o. Marcin. Cytuje św. Jana Pawła II: „Modlitwa tak łatwa, a jednocześnie tak bogata, naprawdę zasługuje, by wspólnota chrześcijańska ponownie ją odkryła. Oby ten mój apel nie popadł w zapomnienie, niewysłuchane”.
Dominikanin podkreśla, że celem modlitwy różańcowej nie jest sama modlitwa, ale relacja z Bogiem i z Maryją. - Modlitwa, jako praktyka, jest rodzajem spotkania z kimś, kto nas całkowicie przekracza, kto jest całkowicie inny, niż my - wyjaśnia. Wskazuje na św. Teresę od Dzieciątka Jezus, która napisała: „Modlitwa jest dla mnie wzniesieniem serca, prostym spojrzeniem ku niebu, okrzykiem wdzięczności i miłości zarówno w cierpieniu, jak i w radości.”. Święty Jan Damasceński zauważa, że „modlitwa jest wzniesieniem duszy do Boga lub prośbą skierowaną do Niego o stosowne dobro.”.
- Tych dwoje świętych wskazuje nam kierunek modlitwy, wznoszenie jej ku górze. Czyli modlitwa jest ukierunkowaniem serca i duszy ku Bogu, ku pierwotnej i odwiecznej, i fundamentalnej miłości - konkluduje dominikanin.
Odnosi się do Katechizmu Kościoła Katolickiego, gdzie w odniesieniu do modlitwy przywoływana jest scena ewangeliczna spotkania przy studni Jezusa z Samarytanką (J 4, 1-30). Jezus wskazuje, że On daje wodę żywą, a sama rozmowa prowadzi kobietę do odkrycia, że Jezus jest Mesjaszem. - Jezus mówi do tej kobiety bardzo ważne zdanie: „O gdybyś znała dar Boży”. I teraz pomyślmy o naszej modlitwie. Cud modlitwy objawia się właśnie u studni, do której przychodzimy szukać żywej wody. Tam Chrystus prowadzi i wychodzi na spotkanie wobec każdego z nas, przychodzi do nas. Jezus pierwszy nas szuka i On prosi, by dać Mu pić. Jezus odczuwa pragnienie i to Jego pragnienie pochodzi z głębokości Bożego serca; Boga, który pragnie nas. Zauważmy, że to Jezus prosi o wodę tę kobietę. Ona nie pyta Go: „Dzień dobry, dać Panu pić?”. To pokazuje nam jedną bardzo ważną rzecz, że modlitwa jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia. „Bóg pragnie, abyśmy Jego pragnęli”, powie katechizm - przybliża o. Marcin.
Modlitwa ma wypływać z pragnienia Boga. Nie powinna wynikać z naszych problemów, życiowych spraw, a z pragnienia Boga. On pierwszy wychodzi z tym pragnieniem, a my odpowiedzmy pragnieniem Boga żywego (Ps 42): „Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak moja dusza pragnie Ciebie, Boże.”. - Jeśli jest we mnie to pragnienie, wówczas będę się modlić. Jeśli nie ma we mnie tego pragnienia, modlitwa będzie, co najwyżej, zadaniem do wykonania. Będzie przymusem i obowiązkiem. Będzie czymś totalnie zewnętrznym, bo nie będzie wypływać z serca, które jest spragnione - uważa dominikanin.
Wskazuje na dwie proste rady benedyktyna o. Johna Chapmana: „Módl się, jak potrafisz, i nie próbuj modlić się tak, jak nie potrafisz.”; „Im mniej się modlisz, tym gorzej ci to idzie”.
Wskazuje w tym kontekście na Różaniec, jako modlitwę wynikającą z pragnienia Boga. - Niektórzy mają alergię na modlitwę różańcową. Niektórzy jej jeszcze nie odkryli, a dla innych jest bezsensownym i bezproduktywnym klepaniem „Zdrowaś Maryjo”. Nie trzeba się temu dziwić ani gorszyć. Może nie każdy przez tę modlitwę dojdzie do Pana Boga, może przez inną modlitwę dojdzie. Może po prostu nie wszystko jest dla wszystkich. Różaniec w swojej prostocie i monotonii, można powiedzieć też i „nudzie”, wymaga odkrycia i zaufania. Trzeba zaufać Kościołowi, Maryi i Jezusowi, czyli tym, którzy tę modlitwę nam dali. Trzeba ją odkryć na nowo - przekonuje o. Rutecki OP.
Zauważa, że w relacji z Różańcem każdy z nas prędzej czy później mierzy się z kwestią, czy dobrze go odmawia. Ale ważniejszym pytaniem jest, dlaczego go odmawia. Odkrywanie Różańca to jest proces.
Dominikanin wspomina swoją drogę odkrycia i pokochania tej modlitwy. - Kiedy byłem chłopcem, Różaniec to była dla mnie droga przez mękę. To tak jakby na róży nie widzieć pięknych płatków, ale same kolce. To dla mnie był Różaniec - uśmiecha się na wspomnienie. - Kiedy jako dziecko chodziłem do kościoła na nabożeństwo różańcowe w październiku, to oczywiście bolały mnie kolana od klęczenia i czekałem, aż tylko to się skończy. A działo się to nigdzie indziej, jak w sanktuarium maryjnym w Gietrzwałdzie, u stóp samej Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. W tym miejscu Maryja powiedziała: „Chcę, abyście codziennie odmawiali Różaniec”. Ten kościół był moim kościołem parafialnym - opowiada.
Zaczął odkrywać tę modlitwę, jako licealista. - Wtedy zaczęło się moje dojrzewanie do tej modlitwy. Kupiłem sobie i dałem do poświęcenia prosty, zwyczajny, drewniany różaniec. I pamiętam, że chciałem zawsze mieć go w kieszeni; miałem go, na przykład, w garniturze na maturze. I ten mój marcinowy, osobisty różaniec, stał się dla mnie naprawdę ważnym przedmiotem. Dziś jest schowany w szafce w mojej klasztornej celi - mówi dominikanin.
Zaczął się modlić systematycznie na Różańcu, kiedy rozpoczął studia prawnicze w Olsztynie. Kiedy zaczął pracę zawodową, Różaniec stał się dla niego ważnym punktem początku dnia. Tak jest do dziś.
- Różaniec w swoich początkach był pomyślany jako medytacja o Chrystusie. Jest rozważaniem tajemnic zbawczych i życia Jezusa w łączności i na wzór Maryi, o której Pismo Święte mówi w Ewangelii św. Łukasza: „Zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. To jest na wzór Maryi. Różaniec jest modlitwą, że my modlimy się do Chrystusa, do Boga, jak Ona. Rozważamy w sercu zbawcze wydarzenia. Dzisiaj odbieramy „Zdrowaś Maryjo” jako modlitwę maryjną, ale pierwotnie w duchowości jest to uwielbienie dla Chrystusa - przybliża o. Marcin.
- Jezus jest fundamentem modlitwy różańcowej, a Maryja przez nią prowadzi nas do swojego Syna, do Miłości, do zrodzonego umiłowanego Mesjasza. To jest droga miłości. Maryja, to wzór kobiety wiernej Bogu i poddanej Jego woli. Ona przyjmuje Boga pod swoje serce, odwieczna Miłość. Różaniec ma prowadzić ku Jezusowi - podsumowuje o. Marcin Rutecki OP.