W Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Butrynach, na zaproszenie Szkolnego Koła Caritas im. bł. Jerzego Popiełuszki, odbyło się spotkanie z uczniami promujące ideę Hospicjum Caritas.
Trwa kolejna edycja akcji Pola Nadziei promującej ideę hospicjum. W ramach podejmowanych działań odbywają się spotkania z uczniami, podczas których przedstawiciele Caritas opowiadają o działalności i życiu codziennym podopiecznych zmagających się z ciężką chorobą.
Od wielu lat wolontariusze ze szkolnego koła Caritas z Butryn angażują się w Pola Nadziei, czynnie biorą udział w zbiórkach. W tym roku, z okazji 25-lecia Szkolnego Koła Caritas im. bł. Jerzego Popiełuszki, opiekun Krzysztof Gajewski zorganizował dla uczniów spotkanie.
Butryny. Porozmawiajmy o hospicjum
- Tak chcemy uwrażliwić dzieci i młodzieży na potrzeby ludzi chorych - przybliża Katarzyna Zarecka, pracownik socjalny w Hospicjum Caritas. Podkreśla, że w działania charytatywne włączają się przede wszystkim szkolne koła Caritas, w tym roku aż 32. Do wiosny, kiedy obędzie się Żółta Niedziela, czyli zbiórka pieniędzy i obdarowywanie darczyńców żonkilami, zaplanowanych jest wiele wydarzeń: kwesty w sklepach, kiermasze w szkołach, spotkania z uczniami, podczas których przybliżana będzie idea hospicjum, jak i mowa o cierpieniu. - I o tym dziś mówimy uczniom - dodaje.
Wraz z Izabelą Piskor, psycholog z Hospicjum stacjonarnego dla dzieci Caritas w Olsztynie, przybliżały ideę hospicjum i wolontariatu. - Są takie klasy i takie spotkania, podczas których dzieci zadają pytania o przeżycia emocjonalne, dzielą się historiami z własnego życia, doświadczeniem z własnego domu - mówi Izabela. - Mówią o tym, że zauważają wokół siebie osoby potrzebujące, chorujące; widzą, że są rodziny, w których mieszka chora osoba. Dzięki takim spotkaniom otwierają się na temat cierpienia i śmierci - podkreśla.
Zauważa, że obecnie mamy społeczeństwo, które myśli, że będzie się żyło wiecznie. - Pędzimy za tym, co piękne; dbamy o siebie, o swój wygląd, a tematu choroby i śmierci nie podejmujemy. Może wynika to z tego, że kiedyś osoby starsze umierały we własnych domach, a teraz są przerzucane gdzieś do DPS-ów, do hospicjów stacjonarnych, gdzie rodzina ma znikomy kontakt z umierającym bliskim. Dzieci nie widzą dziadka, babci, czy w ogóle osoby chorującej. Stąd myślę, że to skutkuje tym, że nie rozmawiamy otwarcie o śmierci. Przecież wokół jej nie ma, a świat reklamuje życie jako młodość, zdrowie i urodę - ocenia psycholog.
Boimy się o tym mówić. Często nie wiemy jak. Tymczasem rozmowa o cierpieniu i śmierci, to piękna lekcja prawdziwego życia. - Mam takie doświadczenie, że kiedy osobiście spotykam się z pacjentami, to często nie skupiamy się na temacie śmierci. Owszem, on jest, ale jakby tłem dla obecnego, trwającego jeszcze życia. Na spotkaniach rozmawiamy dużo o życiu, o przeżywaniu go tu i teraz, o nadziei, o potrzebie bliskości, wsparcia, rozmowy, bycia blisko swojej rodziny. Więc tak naprawdę rozmawiamy o życiu i jego doświadczaniu - przybliża Izabela.
Spotkanie zainicjował Krzysztof Gajewski, katecheta i opiekun Szkolnego Koła Caritas im. bł. Jerzego Popiełuszki, które w tym roku świętuje jubileusz 25-lecia działalności. - Dwadzieścia pięć lat minęło jak jeden dzień - uśmiecha się opiekun. Wspomina, że przed laty zaangażował się w organizację i prowadzenie kolonii Caritas. - To wówczas rozsmakowałem się w duchu Caritas, w tej duchowości miłości i oddania się dla dobra drugiego człowieka - wyznaje. - Pracując na kolonii, pomyślałem sobie, żeby tę atmosferę przenieść do szkoły, żeby z dziećmi wspólnie coś robić. Po powrocie gdzieś przeczytałem, że istnieją w Polsce uczniowskie grupy wolontariuszy pod auspicjami Caritas. Po rozpoczęciu kolejnego roku szkolnego już wiedziałem, że to będzie nasza nowa uczniowska misja. Tak powstało pierwsze w diecezji szkolne koło Caritas. A było to dokładnie 25 lat temu - uśmiecha się na wspomnienie.
Wraz z kolejnymi pokoleniami uczniów przeprowadził dziesiątki zbiórek i akcji charytatywnych, wyjeżdżał na pielgrzymki do grobu patrona bł. Jerzego Popiełuszki, zorganizował wiele spotkań i pogadanek. - Żeby dzieci zobaczyły, jak piękne jest niesienie dobra i miłości innym. Żeby nauczyły się postaw, których fundamentem jest Ewangelia. Widziałem i widzę, że oni nauczyły się pomagać. Mam nadzieję, że ci, którzy przez lata byli wolontariuszami, a dziś mają swoje dzieci, oni uczą je tej postawy otwartości na cierpienie, postawy poświęcenia siebie tym, którzy potrzebują obecności, wsparcia, gestu miłości - wyznaje Krzysztof.
Zawsze towarzyszyła mu myśl, że nie można być jedynie teoretykiem, pięknie i z zapałem mówić o wartościach ewangelicznych - tym trzeba żyć i dawać świadectwo innym, jako katecheta, swoim uczniom. - Trzeba otwierać oczy najmłodszych na prawdę o świecie, wskazywać im pole do działania, rozpalać chęć do niesienia pomocy. Tym jest od początku nasze szkolne koło Caritas - dodaje.
Świętują swój jubileusz 25-lecia w nieświatowy sposób. Bez uroczystej gali, tortu i ulotnych życzeń. Świętują poprzez włączanie się w kolejne zbiórki, akcje, czy choćby promując w szkole ideę hospicjum. - Jak dzisiaj, kiedy do szkoły przyjechały panie z hospicjum, żeby wszystkim uczniom opowiedzieć o tym, czym jest ta placówka - podkreśla Krzysztof Gajewski.
Po szkole chodzą uczniowie w czerwonych koszulkach z białym napisem Caritas. Chodzą dumnie, bo dla nich to zaszczyt, że pomagają innym.
- Pomaganie daje mi ogromną satysfakcję, daje poczucie szczęścia i spełnienia. Są akcje, a ja nie siedzę w domu, a idę, angażuję się, uśmiecham do ludzi i proszę, by i oni pomogli. Widzę, że to porusza ich, zauważają potrzebę i wspierają. To takie ożywianie serc innych - opisuje Karolina.
- Włączamy się też w akcje na rzecz Hospicjum dla Dzieci - zauważa Iga. Dla niej treści przekazywane podczas spotkania w szkole są już znane. Wie, że są tam umierające dzieci, że potrzebują sprzętu medycznego, leków, ale nade wszystko potrzebują obecności i miłości innych. - Kiedy myślę o tych dzieciach, czuję na pewno smutek. Ale to mnie motywuje, by im pomagać, a to już dla mnie daje poczucie radości, że czynię dobro. Wtedy wiem, że oni już nie są sami, bo my jesteśmy z nimi, cała nasza ekipa z Butryn - mówi Iga.
Właśnie na poczucie wspólnoty i jedności wskazuje Mikołaj. - To jest dla nas ważne - podkreśla - Jesteśmy zebrani w grupie, każdy robi to, co najlepiej potrafi i tak się jednoczymy. Jak to się mówi: „W grupie siła!”. Szybciej pomożemy razem, niż gdybyśmy byli sami - mówi. A Karolina dodaje: Jest takie powiedzenie: Jedna jaskółka wiosny nie czyni”. Tak też jedna osoba niewiele pomoże, a kiedy jest nas więcej, mamy szansę komuś w pełni pomóc.