Po godzinach jedynym znakiem ich drogi były płatki kwiatów leżące na rozgrzanym asfalcie. Większość zabrał wiatr, inne przykleiły się do opon przejeżdżających samochodów. Jeszcze inne dzieci zabrały z sobą do domów. A co po wspólnym spacerze z Jezusem pozostało w nas?
Później mówił o chrześcijanach jako ludzie wędrującym, który zawarł przymierze z Bogiem potwierdzone przez Jezusa ofiarą swojego życia. – W każdej Mszy św. powracamy do chwili zawarcia przez Jezusa przymierza z Bogiem, obejmującego swą ochroną wszystkich ludzi. Podczas każdej Mszy św. powtarzane są słowa Jezusa: „To jest Ciało moje za was wydane”, „To jest Krew moja nowego i wiecznego przymierza, wylana za was i za wielu na odpuszczenie grzechów” – przypominał biskup. Wspomniał również postać i nauczanie bł. ks. Jerzego Popiełuszki, którego rocznicę beatyfikacji wspominaliśmy dwa dni temu. Apelował, by w centrum życia każdego chrześcijanina był Chrystus, który jest źródłem nadziei. – Pozostańmy ludem Chrystusa. Pozostańmy przy Nim. On pomoże nam dźwigać się z naszych słabości – apelował bp Jacek Jezierski.
Po zakończeniu procesji wierni rozeszli się do domów. Niektórzy zachodzili do sklepików, kupowali dzieciom lody. Kapłani z zaproszonymi gośćmi zasiadali w plebaniach przy obiedzie. Rodziny w swoich domach, przy rodzinnym stole. Potem kawa, ciasto. Płatki kwiatów, pojedynczo, wiatr zmiatał z ulic i dróg. A co pozostało po procesji, po tym wyjątkowym spacerze z Chrystusem, w naszych sercach? Co zdmuchnął wiatr?