Czasem mam wrażenie, że świat zupełnie zapomniał o duchowości.
Koncentruje się na ciele, pięknym, wymuskanym, zdrowym i młodym. Jeśli zdarzy się, że coś się dzieje z naszym wnętrzem, idziemy do psychoterapeuty lub sięgamy po modną jogę. I to powinno nam wystarczyć. Ale to przecież nie jest duchowość, to nie są wewnętrzne rozmowy, układanie swej duszy, która winna stać się obrazem Chrystusa. Wydaje mi się, że duchowość nie rodzi się z próżności, zafascynowania materialnym światem. Ona wzrasta, kiedy jesteśmy doświadczani, cierpimy lub jesteśmy świadkami cierpienia. O takiej trudnej drodze, która doprowadziła młodą Krystynę do Karmelu, piszemy na ss. IV–V.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.