"Gender - ideologia za maską nauki" - wykład ks. Bortkiewicza w Olsztynie.
Manipulacja pojęciem
Czym jest więc gender? „Genderyzm promuje zasady całkowicie sprzeczne z rzeczywistością i integralnym pojmowaniem natury człowieka. Twierdzi, że płeć biologiczna nie ma znaczenia społecznego, i że liczy się przede wszystkim płeć kulturowa, którą człowiek może swobodnie modelować i definiować, niezależnie od uwarunkowań biologicznych”, czytamy w liście Episkopatu Polski. „W naukach społecznych, prawie i praktyce organizacji pozarządowych działających na rzecz równości płci, pojawia się wiele definicji gender: płci społeczno-kulturowej. Ogólnie kategoria ta odnosi się do społecznie konstruowanej płci kulturowej, odmiennej od płci biologicznej. W niniejszym tekście płeć społeczno-kulturowa pojawi się właśnie w takim znaczeniu”, czytamy w podręczniku genderowym „Od gender do transgender”.
Czy istnieje różnica między oboma określeniami? – „Gender” oznacza płeć kulturową, społeczną, która ustawiana jest w opozycji do płci biologicznej. Oczywiście płeć biologiczna jest naturalna, płeć kulturowa jest konstrukcją społeczną. Ta pierwsza jest produktem reprodukcji biologicznej, druga reprodukcji społecznej. Pierwsza jest obiektywna, druga jest subiektywna – mówił prelegent. Co stanowi najważniejszą różnicę? Płeć biologiczna jest albo męska albo żeńska. Nie ma inne możliwości. Natomiast płeć społeczna charakteryzuje się biegunowością żeńską i męską, biegunowość pośrednią, nijaką, albo ilością czynnika żeńskiego i męskiego u danej osoby.
– Mamy więc do czynienia ze skalą tzw. biegunowości i mętnych rozróżnień. Genderyści powołują się na konstruktywizm i mówią, że zależność bezpośrednia między „gender” a „sex” nie istnieje. Wnioskują, że nierówność płci i dyskryminacja ze względu na płeć nie jest wynikiem natury a struktury społecznej. Ministerstwa i decydenci próbują nam powiedzieć, że takie właśnie jest podejście gender. Jednak nurt twardy gender mówi o nieoczywistości dualizmu płci. Nie jest oczywiste, że mamy męskość i kobiecość. Dla nich jasne jest to, że płeć społeczno-kulturowa determinuje płeć biologiczną. Bo nie jest ważne – jak mówiła Simone de Beauvoir – kim się rodzimy, ważne jest to, kim się pod wpływem kultury stajemy. Problem więc polega na tym, że oficjalne dokumenty sugerują nam, że gender jest łagodną formą interpretacji kulturowej płci. Ale faktycznie, jeżeli sięgniemy do warstwy programów edukacyjnych i dokumentów prawnych, to przekonujemy się, że mamy do czynienia z twardą wersją gender, kiedy gender nie interpretuje, a dominuje płeć biologiczną, odrzuca ją – wyjaśniał prelegent.