"Gender - ideologia za maską nauki" - wykład ks. Bortkiewicza w Olsztynie.
Gender w nauce i prawie
Ale jak wygląda unijny program przeciwdziałania homofobii i dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową? Wraz z odpowiednimi agencjami komisja wydała wytyczne zawierające doprecyzowanie, że osoby transpłciowe i interseksualne objęte są terminem „płeć”, co zawarte jest w dyrektywie 2006/54/WE w sprawie wprowadzenia w życie zasady równości szans oraz równego traktowania kobiet i mężczyzn w dziedzinie zatrudnienia i pracy. Dyrektywa na wprowadza więc nakaz nazywania osób transpciowych i interseksualnych w kategoriach płci, która ma stanowić instrument do wdrażania tzw. polityki równościowej. Podobnych przykładów można znaleźć wiele. – Czy więc w dokumentach genderowych chodzi o równość kobiet i mężczyzn, czy o równość osób LGPPQ (red. skrótowiec odnoszący się do lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transgenderycznych). Czy pojęcia „kobieta i mężczyzna” w ogóle pojawiają się w dokumentach genderowych? Czy dokumenty ministerialne, w takim układzie, stanowią kłamstwo, ignorancję, czy po prostu ministerstwo nie czyta orzeczeń prawnych i unijnych? – zastanawia się ks. Bortkiewicz.
Mechanika cieczy
Jednak postarajmy się odciąć od kościelnego gorsetu, który ponoć zawęża nasz punkt widzenia i ocenę rzeczywistości. Sięgnijmy do prac uniwersyteckich i publikacji, choćby do podręcznika uniwerysteckiego „Gender dla średniozaawansowanych” prof. Ingi Iwasiów, która prowadzi wykłady na Uniwersytecie Szczecińskim. Tam czytamy: „Czy można dziś napisać coś kobiecym ciałem? Niekonkludywnie, cyrkularnie, fragmentarycznie, macicznie, preedypalnie.” Widocznie można, bo dalej czytamy: „Można, ponieważ kobieta mogłaby być o wiele lepszym znaczącym porządku symbolicznego niż mężczyzna odczuwający przede wszystkim fallusem, czy raczej tym, co fallus funduje. Wagina, zakamarki macicy, niezmierzone terytorium niemające nawet dobrej nazwy w polszczyźnie, dałoby nam obraz świata – przyznajmy – ciekawszy od tego, który wypełniają fabryczne kominy.” – Pani Iwasiów nie odbiega od standardów europejskich. Lucy Irigaray postawiła tezę dotyczącą nauki fizyki, twierdząc że: „Jeśli fizycy zajmowali się dotąd mechaniką ciała stałego w większym stopni niż mechaniką cieczy, to z pobudek seksistowskich. Mechanika cieczy jest bowiem dziedziną kobiecą, podczas gdy mechanika ciała stałego to sprawa typowo męska. Jak wiadomo kobiece narządy płciowe wydzielają czasem płyny. Męskie zaś wystają i sztywnieją.” Jeżeli ktoś uważa tego typu brednie i dewiacje za pretendującego do miana nauki, to jest to nauka, którą powinni podlegać ocenie psychiatry, a nie niezależnych środowisk – twierdzi ks. Bortkiewicz.
Wielkie księgi
Z dokumentów urzędowych wynika, że krytycy gender kłamliwie nadają nieprawdziwe znaczenia i próbują udowadniać, że gender to niszczenie rodziny, seksualizacja dzieci. – My taki zarzut stawiamy. Czy on jest słuszny? Wystarczy wrócić do historii psychologa i seksuologa dr Johna Moneya, który postawił tezę, że dziecko do wieku 2 lat pozbawione jest tożsamości płciowej, w związku z czym tożsamość ta może zostać zmieniona pod wpływem edukacji i wychowania. On dostał okazję zweryfikowania tej tezy. Doświadczenie zakończyło się samobójstwem dorosłych już braci bliźniaków Bruca i Briana Reimerów. W ich przypadku mamy do czynienia z metodą przebierania się za dziewczynkę oraz przyspieszoną i gwałtowną edukacją seksualną. Czy to się może z czymś kojarzyć? W 2013 r. odkryliśmy w Polsce 86 przedszkoli genderowych, które robią dokładnie to, co robił Money w chłopcami. Zamiana ról poprzez ubieranie przez chłopców sukienki, bawienie się lalkami, lakierowanie paznokci. Z drugiej strony dziewczęta odgrywają role męskie. To ma służyć edukacji do równości. W tym samym roku odkrywamy standardy edukacji seksualnej WHO – wymienia ks. Bortkiewicz. Mówią one, że dzieci powinny być poddane edukacji seksualne już od 4. roku życia. Między 9. a 12. rokiem życia dziecko powinno nauczyć się skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne w przyszłości oraz powinno umieć brać odpowiedzialność za bezpieczne i przyjemne doświadczenia seksualne. Między 12. a 15. rokiem życia dziecko powinno samo zaopatrywać się w antykoncepcję. Powyżej 15. roku życia można dziecku dodatkowo wpoić krytyczne podejście do norm kulturowo-religijnych, w odniesieniu do ciąży i rodzicielstwa itp. – Czy trzeba innego dowodu na to, że jest to seksualizacja dzieci? Proszę udać się do Empiku, do działu „kolorowani i edukacja” i zobaczyć tam na półkach książki typu: „Nocnik nad nocnikami”, „Boga przecież nie ma”, „Wielka księga cipek”, „Wielka księga siusiaków”, „Mała książka o miesiączce”. To są książeczki dla dzieci, które są również wykorzystywane przez nauczycieli, często bez wiedzy rodziców – mówi ks. Bortkiewicz.