W Stoczku Klasztornym kard. Kazimierz Nycz modlił się o pokój na świecie.
Licznie przybyli pielgrzymi modlili się o pokój na świecie Krzysztof Kozłowski /Foto Gość W dalszej części homilii wspomniał dwie postacie, których życie związane jest ze Stoczkiem Klasztornym, św. Jana Pawła II i sługę Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. – Wiemy, co Jan Paweł II dla pokoju na świecie robił. Jak wielkim był prorokiem w czasach swego pontyfikatu. Kiedy przyjechał do Polski w 1983 r. trwał stan wojenny. Wojna wypowiedziana własnemu narodowi przez ówczesnych rządzących. Wielu było takich, którzy mówili, że nie powinien papież przyjeżdżać. Będzie w ten sposób autoryzował stan wojenny. Papież wiedział swoje. Przyjechał, żeby nas umocnić. Podczas tej pielgrzymki koronował wasz obraz Matki Pokoju. Właśnie w czasie tej pielgrzymki przyczynił się do tego, że naród się wzmocnił. Bo patrzył daleko, patrzył i widział to, czego nie widzieli inni. Podobnie, kiedy rozpoczynała się wojna w Iraku, jako jedyny na świecie wołał i prosił, mówiąc że wojna niczego nie rozwiązuje. Potrzeba rozmów, potrzeba dialogu. Dziś wiemy, że miał rację – mówił kard. Nycz. Nawiązał również do wniesienia relikwii św. Jana Pawła II do Stoczka Klasztornego i zauważał, że młode pokolenie już nie wie, kim on był i co uczynił dla Kościoła w Polsce i na świecie. Dlatego trzeba mu to przekazywać, opowiadać, pokazywać wielką osobę św. Jana Pawła II. – Te relikwie są znakiem jego obecności w Kościele, jego obecności w tajemnicy świętych obcowania, są znakiem wzywającym do naśladowania – podkreślał.
Mówiąc o kard. Stefanie Wyszyńskim uświadamiał, że jeśli będzie modlitwa Kościoła o rychłą beatyfikację Prymasa Tysiąclecia, już niedługo będziemy się cieszyć z kolejnej beatyfikacji wielkiego Polaka. – To tutaj, sześćdziesiąt lat temu, kończył swój roczny pobyt w więzieniu. Nie wolno nam zapomnieć o tym, co stanęło u podstaw uwięzienia prymasa. Chciał dialogu. Chciał ratować Kościół. Chciał rozmowy ku dobru człowieka. Kiedy zauważył, że porozumienie jest deptane, powiedział jak św. Piotr: „Nie możemy”. Trzeba nam bardziej słuchać Boga niż ludzi – przypominał kardynał. Wspominał również fakt, iż w Stoczku, prymas oddał siebie w niewolę Maryi i myślał nad ślubami narodu, na wzór ślubów króla Jana Kazimierza.
– My to dziś wspominamy po to, aby wejść na drogę zawierzenia Maryi bez końca i bez granic. Po to, by sobie postawić pytanie – każdy z nas, niezależnie od tego, czy jest się biskupem, księdzem, ojcem, matką – czy w swoim życiu potrafisz w pewnych momentach powiedzieć, nie mogę dalej brnąć w zapieraniu się najwyższych wartości – mówił kard. Nycz. Na koniec prosił, abyśmy modlili się w intencji pokoju, za wszystkich prześladowanych chrześcijan i za wszystkie polskie rodziny, które modlitwy potrzebują.