„Budapeszt - Olsztyn - Bratankowie 1956-2016” - pod takim hasłem odbyła się w urzędzie wojewódzkim okolicznościowa konferencja z udziałem polskich i węgierskich historyków, która przybliżyła wydarzenia związane z węgierską rewolucją i olsztyńską manifestacją poparcia dla Węgrów.
Na uroczystościach obecny był ambasador Węgier dr Ivan Gyurcsik Krzysztof Kozłowski /Foto Gość Rocznica Poznańskiego Czerwca i węgierskiej rewolucji w 1956 r. w dziejach narodów polskiego i węgierskiego ma szczególne znaczenie. Jednym z aktów solidarności z Węgrami była pierwsza i największa manifestacja poparcia dla Węgrów, która miała miejsce w Olsztynie. 30 października 1956 r. tysiące mieszkańców stolicy Warmii i Mazur wyszło na ulice. - W tym wydarzeniu, według różnych szacunków, wzięło udział od 8 do nawet 20 tys. osób, głównie studentów, młodzieży licealnej i pracowników zakładów pracy - mówi Waldemar Brenda, naczelnik delegatury IPN w Olsztynie.
- Mieszkańcy spotkali się na dzisiejszym placu Bema. Zrzucili nazwę „Plac Armii Czerwonej” i przybili tablicę „Plac Powstańców Węgierskich”. Po paru miesiącach władze komunistyczne zawarły kompromis i nadały temu miejscu nazwę: „Plac gen. Józefa Bema”. W manifestacji brali udział również moi rodzice. A pośrednio i ja, gdyż urodziłem się w listopadzie tego roku - uśmiecha się Marek Nowacki.
Pamięta wspomnienia rodziców z tego okresu. - Tata często opowiadał o tym dniu. Mówił o nieprzebranych tłumach, panującym wówczas nastroju i zagrożeniu - podkreśla. Manifestanci chcieli pójść pod Komitet Wojewódzki PZPR, który był obstawiony oddziałami złożonymi z funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. - Ktoś przekierował ich na inną trasę, co zapewne zapobiegło tragedii - dodaje.
Ta szczególna manifestacja stała się wyrazem wspólnego naszym narodom pragnienia wolności i buntu przeciwko komunistycznemu reżimowi. „Wydarzenia z tego roku splatają się w tragiczny sposób. Węgierska rewolucja miała przecież swój początek w wiecu w Budapeszcie, zorganizowanym w geście solidarności Węgrów z krwawo stłumionym zrywem w Poznaniu. Z kolei walka Węgrów z sowiecką okupacją to tysiące ofiar i fala represji. To wyzwoliło w Polakach postawę solidarności i pomocy, masowe oddawanie krwi, przekazywanie medykamentów. Te wydarzenia udowodniły, że nasze narody mają wspólny cel - walkę o wolność i prawdę. To szczególna wartość, którą trzeba upamiętniać”, napisała na okoliczność 60. rocznicy olsztyńskich wydarzeń premier Beata Szydło.
Gdy powstanie węgierskie zostało krwawo stłumione przez wojska radzieckie, mieszkańcy Olsztyna włączyli się w bezprecedensową akcję niesienia pomocy osobom poszkodowanym na Węgrzech. - Dlaczego bezprecedensową? Bo odbywała się w ciągle w państwie podporządkowanym Związkowi Sowieckiemu - zauważa Waldemar Brenda.
Na uroczystościach obecny był ambasador Węgier dr Ivan Gyurcsik. - Jest to ważna rocznica. Pamiętamy i dziękujemy, dlatego że rewolucja miała dwa ważne przesłania. Walkę o wolność i węgiersko-polską przyjaźń. Generał Bem jest bohaterem Węgrów i Polaków. Na Placu Bema w Budapeszcie jest siedziba ministerstwa spraw zagranicznych i handlu. 23 października 1956 r. dokładnie w tym miejscu demonstrowali studenci i mieszkańcy Budapesztu, pokazując wsparcie Polakom. To był jeden z momentów, który dziś określa się jako początek naszej rewolucji - mówił ambasador.
Wyrażał swoją wdzięczność za wsparcie, za okazaną solidarność i zorganizowanie pierwszej manifestacji w Polsce w obronie Węgrów walczących o wolność. - To poczucie wspólnoty obu narodów było i jest nadal wynikiem wspólnej walki i drogi ku temu samemu celowi - podkreślał ambasador.
Przy okazji konferencji zaprezentowano wystawę „Rozstrzelane miasta” dokumentującą wydarzenia z 1956 r., które miały miejsce w Poznaniu i w Budapeszcie.