To nie Pan Bóg zaniedbuje Kościół. To my w tym Kościele nie potrafimy rozpoznać Bożego głosu, choć częściej nie pomagamy powołanym podjąć zaproszenia Chrystusa.
Bo my wierzący i niewierzący, bardzo potrzebujemy świadków obecności Boga w świecie, sług, którzy niosą Chrystusa światu, bez których nie rozpoznamy dróg ku zbawieniu - mówił metropolita Krzysztof Kozłowski /Foto Gość Do modlitwy za powołanych nawiązywał w homilii abp Górzyński, podkreślając, że zdarza się, że właśnie w katolickich rodzinach zagłusza się głos Chrystusa, który powołuje do życia kapłańskiego czy zakonnego. - I wybija się ten niedorzeczny pomysł człowiekowi z głowy, że „przecież jesteś normalny, nadajesz się do normalnego życia, więc po co masz być siostrą zakonną czy kapłanem”. To tu wytracają się nasze powołania. Wyciągnięte z tej drogi przez ludzi, którzy w Boga wierzą. I powtarzam, mają bardzo sprecyzowane oczekiwania w stosunku do kapłanów, sióstr i braci zakonnych - mówi metropolita.
Podkreślał, że powołanie to jest odpowiedzialność za Kościół, za świat, a konsekrowanie oznacza przekazanie w całości, na własność Bogu, swojego życia. Osoby konsekrowane to znak Królestwa Bożego, znak potrzebny w naszej codzienności. - Spotykamy osoby, które wszystko kierunkują właśnie na Królestwo Boże, aby nam przypominać o tym, że całe nasze życie powinno prowadzić nas od Nieba. Zatem musimy wszyscy przytomnie być odpowiedzialni za powołania w rodzinach. Czyli uważnie rozglądać się, czy w naszych środowiskach Bóg nie powołuje, czy nie trzeba pomóc to powołanie podjąć i usłyszeć, a potem w nim wytrwać. Bo my wierzący i niewierzący, bardzo potrzebujemy świadków obecności Boga w świecie, sług, którzy niosą Chrystusa światu, bez których nie rozpoznamy dróg ku zbawieniu - mówił metropolita.
Dlatego nie ma kryzysu powołań, jest kryzys człowieka, który boi się odpowiedzieć Bogu „tak”. - To nie Pan Bóg zaniedbuje Kościół. Tylko to my w tym Kościele nie potrafimy rozpoznać Bożego głosu, choć częściej nie pomagamy powołanym podjąć zaproszenie Chrystusa. Zaraz znajdują się ludzie, którzy próbują to racjonalizować, w sposób sugestywny ukazywać inny wymiar życia, w który bardziej warto się zaangażować. I wytrącają z podjętej decyzji, często skłaniają do zmiany decyzji - podkreślał abp Górzyński.