– Życie mi pokazało, że jesteśmy narzędziem w rękach Boga, a to, co czynimy, jest Jego błogosławieństwem – mówi pani Ewa.
Życie na gospodarstwie zaczyna się o piątej rano. Trzeba wstawać, bo w oborze krowy czekają, obrządek, sporo pracy, dopiero później jest czas na śniadanie. Chwila dla siebie i rodziny, a później znów praca. Latem – plony do zebrania, wiosną – orka, jesienią – ziemniaki trzeba kopać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.