Pani Grażyna zrobiła już setki maskotek. Każda z nich to wsparcie misji i ludzi z dalekich krajów.
Akcja „Misie z misją” organizowana jest przez Fundację „Redemptoris Missio”. Polega ona na tym, że przekazane pluszaki są sprzedawane, a całkowity dochód przeznaczony jest na potrzeby misjonarzy.
– Wysłałyśmy już trzy partie kartonów. Teraz ciocia przygotowuje kolejne maskotki. Dla mnie najbardziej zdumiewające jest to, że nie ma dwóch takich samych pluszaków. Jest tak dlatego, że ciocia po prostu lubi to robić – mówi Izabela Ostrowska.
– Ciągle siedzę i szydełkuję. Czy wieczorem, czy w nocy, kiedy nie mogę spać, wstaję i biorę się do pracy. I tak sobie dłubię – śmieje się Grażyna Bobińska. – Znam dużo wzorów na pamięć. Ale włóczki dużo trzeba... guzików też – na oczy. Sąsiedzi i rodzina już wiedzą. Chyba już nikt nie ma zbędnych u siebie – mówi.
Dobrze pamięta pierwszą bluzeczkę, jaką sobie zrobiła. Była wówczas w piątej klasie szkoły podstawowej. – Kiedyś, w latach 60., nie było u nas żadnych gazet, telewizji, nawet radia nie mieliśmy. Wszystko wychodziło z serca człowieka. To po prostu taki dar. Moja mama robiła na szydełku ciągle skarpety bądź serwetki. Trochę podglądałam, trochę mnie mama uczyła – wspomina.
– Będę się udzielała, będę wysyłała. Chociaż w ten sposób pomogę biednym dzieciom z Afryki – mówi.
Czytaj więcej: