W modlitwie niosą ze sobą rodziny, prośby i podziękowania.
Poranna Msza św. i w drogę do Maryi, do Gietrzwałdu. Ulicami Nidzicy, później wśród pól i lasów. Różaniec, konferencja, Koronka do Miłosierdzia, śpiew i dłuższy postój w Kurkach; nocleg w Rybakach. A w sobotę już Gietrzwałd, z daleko widać wieżę bazyliki Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. – Wszystkich niosę z sobą – uśmiecha się Marek Miszkiewicz i wymienia: żona, dzieci, wnuki, chory zięć. – Żeby moja cała rodzina, poprzez moją wiarę i modlitwę, była bliżej Boga – podkreśla. Zauważa, że na początku trzeba zawierzać Bogu tę zwykłą codzienność, drogę do pracy i szkoły, czas pracy, wspólne chwile w domu. – Ta codzienność powinna być przeniknięta miłością i relacją z Bogiem. Świadectwo męża i ojca ma tu ogromne znaczenie. Mężczyzna jest przewodnikiem rodziny. Kiedy pierwszy uklęknę, to obok mnie uklęknie żona, później zrobią to dzieci, po nich wnuki. Żeby temu podołać, potrzebne są chwile takie jak pielgrzymka. Idziesz strudzony, masz różne myśli, masz czas na rozmowę z Bogiem. Możesz powiedzieć Mu wszystko, a On ci układa myśli w spójną całość. I wszystko staje się prostsze. Dlatego idę – wyznaje Marek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.