Minęła druga rocznica śmierci ks. inf. Juliana Żołnierkiewicza.
28 października 2013 r. Uroczystości pogrzebowe ks. inf. Juliana Żołnierkiewicza Krzysztof Kozłowski /Foto Gość Wschodnia dusza
W poniedziałek 28 października 2013 r. od rana w stronę kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie szli ludzie, aby uczestniczyć w ostatniej drodze ks. Juliana. Szli ze zniczami, z kolejnymi kwiatami, by pożegnać swojego przyjaciela, proboszcza, duszpasterza. Dziesiątki pocztów sztandarowych, które nie mieściły się w tłumie, starało się dotrzeć jak najbliżej prezbiterium i stojącej przed nim trumny. Dziesiątki kapłanów przygotowywało się do pogrzebowej Eucharystii. W tym czasie tłum gromadził się już przed kościołem.
- Z jednej strony, jak zawsze, taka chwila napawa nas smutkiem, bólem, a z drugiej strony nasza obecność, duch modlitwy, pokazują, że chociaż wybiła godzina życia, to ks. Żołnierkiewicz pozostaje wśród nas, ale jak każdy człowiek, potrzebuje modlitwy - powiedział, witając zgromadzonych, proboszcz parafii NSPJ ks. Janusz Wieszczyński.
Mszy św. przewodniczył abp Edmund Piszcz, homilię wygłosił abp Wojciech Ziemba. - Ostatni piątek. Krótko po godzinie 4 rano w Szpitalu Miejskim zakończył życie, w wieku 82 lat, ks. inf. Julian Żołnierkiewicz. Najbliższa rodzina czuwała przy nim. A jednak, gdy nadeszła śmierć, czyli to, co jest najpewniejsze w naszym życiu, w naszych sercach zabrzmiała skarga: „W połowie dni moich odejść muszę”. Dlatego zgromadziliśmy się w kościele. W najwłaściwszym miejscu na szukanie odpowiedzi na to wielkie pytanie, jakim dla każdego człowieka jest śmierć - mówił abp Ziemba.
Podkreślał, że ks. Julian przez sakrament zawierzył Chrystusowi. Wspominał uroczystość 50-lecia kapłaństwa ks. Żołnierkiewicza. - W zamkniętej księdze życia ks. Juliana mowa jest o rodzinnych wschodnich Kresach Rzeczpospolitej. O szukaniu miejsca, które stanie się nową ojczyzną. O kształtowaniu się powołania młodego Juliana. I wreszcie zapisany radykalny krok, aby w kapłaństwie służyć Bogu i Kościołowi, i każdemu człowiekowi - mówił metropolita.
Podkreślał, że praca duszpasterska zmarłego kapłana zawsze wykraczała poza granice parafii. - Był duszpasterzem o poetyckiej, a może raczej wschodniej duszy. Gdy inni podziwiali potęgę gór, zachwycał się raczej bogactwem tamtejszych łąk z drobnymi kwiatami. Swoją franciszkańską wrażliwość na żywy świat podkreślił sam w swoim testamencie, gdzie czytamy: „Nigdy nie zabiegałem o dobra materialne. Starałem się służyć ubogim i za św. Franciszkiem opiekowałem się dziełem dobrego Boga - światem przyrody, zwierzętami” - cytował abp Ziemba i wymieniał kolejne zalety ks. Juliana i jego zasługi dla Kościoła i ludzi.
- Z wiarą dziękujemy Bogu za tę księgę zamykającą w sobie 82 lata życia ks. Juliana. Została zapisana różnymi treściami. Jest w niej mowa i o trudach kapłańskiego życia, zwątpieniach, rozczarowaniach i ludzkiej niewdzięczności, czy po prostu o ludzkiej słabości. Z pewnością każdy dzień, miesiąc i rok pozwalał mu pełniej uświadamiać sobie znaczenie jego prymicyjnego zawołania: „Wiem, Komu zawierzyłem”. On pamiętał, że trzeba rozliczyć się przed Bogiem z daru wiary. Jego życie było do końca modlitwą i świadectwem - mówił metropolita.
Na koniec homilii zacytował przesłanie pozostawione w testamencie, które ks. Żołnierkiewicz skierował do nas: „Pragnę przeprosić Pana Boga za wszelkie niedociągnięcia w mojej służbie. Może za zgorszenia, które nie były przeze mnie uświadomione, za wszelkie moje grzechy. Proszę miłosiernego Boga o ich przebaczenie. Przepraszam wszystkich, którym mogłem sprawić przykrość. Przebaczam tym, którzy też - może nieświadomie - sprawili mi przykrość. Wszystkich proszę o modlitwę za mnie i polecam się miłosierdziu Bożemu”.