Mężczyźni przestają wiedzieć, jakimi powinni być.
Bo któż, jeśli nie tata, zagra z dzieckiem w piłkę, zbuduje samochód z klocków, sklei model samolotu, zabierze na wycieczkę do lasu, zbuduje karmnik czy pójdzie na ryby... Krzysztof Kozłowski /Foto Gość - Małżeństwa nie rozpatruję przez pryzmat: kto wiedzie prym. Czy to szyja jest najważniejsza, czy głowa. I szyja, i głowa są potrzebne. Osobiście jest mi bliżej do tradycyjnego modelu rodziny. Oczywiście mamy różne role do spełnienia. Role męskie są dla mnie dość mocno zdefiniowane, rola kobiety w małżeństwie też. Oczywiście marzy mi się to, aby żona podążała za mężem, ale nie na oślep. Nawet to biblijne „mężowie kochajcie swoje żony, żony słuchajcie swoich mężów”. Często kobiety się fiksują na tym, „dlaczego ja mam słuchać mężczyzny?”, ale tam jest to dopowiedzenie „mężowie szanujcie swoje żony”.
Ja nie mogę mojej żonie cokolwiek nakazać i ona ma to zrobić. Ja muszę z ogromnym szacunkiem traktować moją żonę. Natomiast mężczyznom na pewno brakuje tego docenienia w oczach kobiety i podążanie za nim jest właśnie afirmacją mężczyzny. Ten atawizm doceniania jest bardzo silny u mężczyzn, a kobieta może wyrazić chęć bycia prowadzoną przez mężczyznę, ale nie na zasadzie, że ma robić co on chce.
- Na pewno gdzieś jest ta prawda o naturze ludzkiej mężczyzny i kobiety i ich związku, która im sprzyja. Mi się wydaje, że jest nią to, co było od wielu lat i pokoleń, że mężczyzna jest nie bez kozery silniejszy, ma mięśnie i to on może chronić dom oraz przewodzić - wyjaśnia Sławek.
Zauważa, że jeśli mężczyzna nie zazna adoracji kobiety, to się wycofa i już nie wróci do swojej pozycji, bo skutecznie zajęła ją kobieta.
- Ja chciałbym i często mówię swojej żonie o tym, żeby moje pomysły akceptowała i czasem chwaliła, a nie żebyśmy rywalizowali o pewne kierunki naszego małżeństwa, sposobu wychowania. Tak to widzę, ale faktycznie rywalizacja między kobietą a mężczyzną jest również z zewnątrz nakręcana. A chodzi o to żeby się uzupełniać. Powinniśmy znaleźć te pola, gdzie jesteśmy w stanie się wspierać, a nie bić o pozycję. Zadaniem małżeństwa jest rozpoznać to i żyć według tych ról, które są dla nas stworzone z natury. Nie ma lepszego miejsca na rozwój niż małżeństwo i rodzina - mówi Sławek.
- Dla mnie nie ma pełnego ojcostwa bez osadzenia tego w kontekście mojej żony. Oczywiście, ja jestem ojcem, nie ona, ale moje ojcostwo realizuje się przy niej. Widzę jej ogromną w tym rolę. Żona może wspierać męża w ojcostwie. Moja hierarchia wartości jest taka, że przed moim dzieckiem jest moja żona. To pozwala mi pokazywać szacunek do niej i tego chcę nauczyć mojego syna, bo jak on będzie dorosły to tak będzie traktował kobiety. Chcę mu pokazywać jak ma to robić - dodaje Michał.