- Maryja nie tylko przemawiała w życiu ziemskim, ale przemawiała i przemawia także po Wniebowzięciu - mówił w Gietrzwałdzie w homilii bp Tadeusz Pikus.
Na początku Eucharystii powitał pielgrzymów metropolita warmiński abp Józef Górzyński. - Każdy przynosi na to miejsce indywidualne prośby, ale mamy i wspólne, które nas łączą, za ojczyznę, archidiecezję. Te uroczystości łączymy z dożynkami, które są dziękczynieniem Bogu za tegoroczne plony. Przez ręce Maryi, Pani Gietrzwałdzkiej, składamy Bogu nasze intencje – mówił.
Eucharystii przewodniczył bp. senior diecezji drohiczyńskiej Tadeusz Pikus. Wygłosił również homilię:
Przysłowie głosi: „Kiedy sierpień przychodzi, reszta zboża z pola schodzi”. Po ciężkiej pracy i zakończonych żniwach obchodzi się tradycyjne święto plonów. Świeże, pachnące chleby pieczone są z tegorocznego ziarna i święcone wraz z wieńcem dożynkowym, a gospodarze dziękują Bogu za zebrane plony. Dożynki są dla wszystkich okazją, by podziękować Panu za dary i Jego troskę o rolnika, sadownika i ogrodnika oraz ich rodziny. Zdajemy sobie sprawę, że prawdę mówi stare powiedzenie: „Od myszy do cesarza wszyscy żyją z gospodarza”. Tak współpraca gospodarza ze Stwórcą i naturą spełnia naszą prośbę, którą codziennie zanosimy do Boga Ojca, mówiąc: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Żyjąc na tej ziemi, w tej samej modlitwie prosimy Pana Boga: „Przyjdź królestwo Twoje…”.
Bóg wszechmocny i Jego królestwo przychodzi do tego świata i do nas z mocą, w okolicznościach prostych i w łagodny sposób. Mówi o tym prorok Micheasz, wskazując na Betlejem Efrata, które, choć jest najmniejsze wśród plemion judzkich, to z niego wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, kiedy porodzi mająca porodzić (por. Mi 5,1-2). Zapowiadane narodzenia Jezusa, Syna Bożego, dokonuje się w warunkach prostych i ubogich. Dzisiejsza Ewangelia Nawiedzenia, której wysłuchaliśmy przed chwilą, opisuje spotkanie dwóch niewiast. Są nimi: Maryja z miasteczka Nazaret oraz Elżbieta, mieszkanka gór. Na pozór nie ma w tym spotkaniu nic niezwykłego, nic spektakularnego. Wszystko wydaje się takie zwyczajne, ale obydwie niewiasty - z wyraźnej i wyłącznej woli i mocy Boga - stają się w sposób niezwyczajny matkami synów: Elżbieta - matką Jana Chrzciciela, największego proroka, i Maryja - matką Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.
Maryja poznała wolę Boga w zwiastowaniu. Opis zwiastowania jest urzekający. Kilka lat temu w jednej z warszawskich parafii podczas Mszy św. była czytana Ewangelia o zwiastowaniu. Podczas homilii zadałem dzieciom pytanie, jak zachowała się Maryja, gdy usłyszała od Archanioła Gabriela, że będzie matką Syna Bożego. Jedno dziecko odpowiedziało, że była zdziwiona, drugie, że się zmieszała, a sześcioletni chłopczyk odpowiedział: „Pytała o szczegóły”. I rzeczywiście tak było, pytała, „jakże to się stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1,34). Usłyszała odpowiedź: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię” (Łk 1,35). Archanioł Gabriel - który zwiastował macierzyństwo Maryi - dodał: „A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,36-37). Po wysłuchaniu słów Archanioła, Maryja rzekła: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1,38). Odpowiedź Jej była wyrazem mocnej wiary oraz pełnego zawierzenia Bogu. Takiej właśnie wiary i niezłomnej wierności Bogu nam potrzeba. Poruszające świadectwo dał duchowny prawosławny, który przy pożegnaniu swej matki, mówił: „Niektórzy ludzie traktują wiarę jak koszulę, zakładają i zdejmują, moja matka miała wiarę jak skórę na ciele - na trwałe i na zawsze”.