Nie umiem postawić diagnozy i powiedzieć, co właściwie dzieje się w naszym kraju w związku z sytuacją na białoruskiej granicy, koczującymi tam ludźmi, politykami urządzającymi show i festiwalem przekleństw.
Słynne przemówienie Martina Luthera Kinga z 28 sierpnia 1963 roku, które przeszło do historii amerykańskiego oratorstwa, rozpoczynało się od słów: „Miałem sen”.
Niby zupełnie przez przypadek, ot tak, na chybił trafił, wpadł mi w ręce tekst sprzed lat, a mianowicie przemówienie Jana Pawła II do jego Rady do spraw Środków Społecznego Przekazu.
Nie ten kaznodzieja gorszy, któremu poskąpiła Opatrzność daru pięknej wymowy, lecz raczej ten, któremu poskąpiła słuchu i wzroku, by dostrzegł, kim jest jego słuchacz i co go naprawdę trapi.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że ci, którym się wydaje, iż mają bardzo wiele do powiedzenia na temat tego, jak zmienić świat, najczęściej nie wnoszą do tego świata nic nowego.
Nowe motu proprio Franciszka, wprowadzające poważne zmiany dotyczące sprawowania Mszy Świętych w rycie przedsoborowym, wywołało wiele emocji.
Jeden z rozmówców „Gościa”, ksiądz prowadzący wakacyjną oazę, powiedział naszemu dziennikarzowi, że jeśli młodzi zobaczą, „że to, co mają do powiedzenia, jest dla ciebie ważne, zmniejsza się dystans i widzą w tobie sojusznika” („Pogadaj ze mną”, ss. 28–29).
Każdy, kto już przestał być nastolatkiem, wie, jak trudny to okres w życiu. Każdy, kto wychowuje nastolatka, wie o tym jeszcze lepiej.
Gdyby zebrać w jednym miejscu naraz wszystkich błogosławionych i świętych Kościoła, trudno byłoby znaleźć jakiś ich wspólny mianownik.
Podobno jedna z sióstr zakonnych zeznająca w procesie kanonizacyjnym siostry Faustyny Kowalskiej powiedziała: „Żebym to ja wiedziała, że rozmawiam ze świętą!”.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.